Przekonanie inwestorów, że Fed dopuści do przekroczenia celu inflacyjnego, przyczyniło się do tego, że rentowność amerykańskich obligacji dziesięcioletnich przekroczyła 1,7 proc., a Nasdaq Composite zniżkował na poziom z połowy stycznia. W piątek po południu rentowność wciąż rosła, a Nasdaq balansował w pierwszych godzinach sesji pomiędzy spadkami a lekkimi zwyżkami. Atmosfera na rynkach była więc nerwowa. Fed dodatkowo ją podgrzał, ogłaszając wygaśnięcie korzystnej dla banków reguły obliczania lewara.
Kwestia rotacji
– Szef Fedu Jerome Powell dał zielone światło do wzrostu rentowności amerykańskich obligacji dziesięcioletnich i 30-letnich wraz z postępem w walce z pandemią. Oczekiwania inflacyjne pozostają podwyższone i pozostaną fundamentem „niedźwiedziego" trendu na rynku obligacji, dopóki to przeświadczenie nie zostanie przetestowane. Obecnie nie opłaca się walczyć z bardziej stromą krzywą rentowności obligacji – wskazuje Ian Lyngen, analityk z firmy BMO Capital Markets.
Podwyższone oczekiwania dotyczące inflacji napędzają rotację na rynku akcji, na której tracą przede wszystkim spółki technologiczne. Nasdaq Composite stracił od szczytu z lutego ponad 7 proc. i wrócił na poziom z połowy stycznia.
– Przecena spółek technologicznych jest nieprzyjemna, ale nadal nie osiągnęła skali, która byłaby niepokojąca – uważa Matt Maley, główny strateg rynkowy w Miller Tabak. – Wyceny są dosyć bogate, a sektor ma za sobą silne zwyżki od marca zeszłego roku. Przecena może więc strącić nieco piany, ale w długim terminie wciąż jest miejsce na zwyżki – dodaje.
W zeszłym roku Nasdaq Composite zyskał aż 48 proc. W tym czasie indeks Russell 1000 Value, obejmujący średnie spółki o niskim współczynniku ceny do wartości księgowej, spadł o 0,6 proc. Od początku 2021 r. zyskał on jednak blisko 12 proc. i niedawno ustanowił rekord.