Podstawowa wpłata pracownika do systemu pracowniczych planów kapitałowych to 2 proc. jego pensji brutto miesięcznie. Pracodawca dokłada do tego co najmniej 1,5 proc. tej pensji.
Ale wpłaty mogą być wyższe: pracownik może zwiększyć swoją do nawet 4 proc. Tyle samo maksymalnie może wpłacać na jego konto w PPK pracodawca. Osoby z niskimi zarobkami zamiast 2 proc. mogą odkładać 0,5 proc. pensji. Swoje trzy grosze dorzuca też państwo. Każdemu oszczędzającemu przekazuje na konto w PPK 250 zł opłaty powitalnej oraz dodatkowo co roku 240 zł.
Jak jednak wynika z danych Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego, tylko niewiele ponad 6 tys. osób z 981,6 tys. uczestników PPK finansuje sobie dodatkowe wpłaty. Ledwie trzy razy więcej ma dodatkową składkę odprowadzaną przez pracodawcę. To dane za trzeci kwartał opublikowane właśnie przez portal mojePPK.pl.
– Nie można się spodziewać, że kiedy wprowadzamy zupełnie nowy produkt, zarówno dla pracowników, jak i pracodawców, to od razu przystąpią oni do niego z takim entuzjazmem, który skłoni ich do dodatkowych wpłat. Ludzie z czasem przyzwyczajają się do takich programów – mówi Bartosz Marczuk, wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, który odpowiada za wdrożenie programu PPK. Jego zdaniem w sytuacji braku zaufania Polaków do programów długoterminowego oszczędzania, które podkopała m.in. historia OFE, blisko 40 proc. pracowników, którzy przystąpili do PPK w jego pierwszym etapie, to i tak sukces.