Jakie najtrudniejsze pytanie dostał pan ostatnio od rynku?
Bardziej może nie pytanie, a wątpliwości dotyczącego Retail Investment Strategy. Ten temat wzbudza zainteresowanie, ale także niepokój, szczególnie jeśli mówimy o firmach inwestycyjnych i TFI.
Jak zamierzacie odpowiedzieć na ten niepokój?
W naszym wspólnym interesie jest, aby rozwiązaniom na poziomie europejskim, gdzie przeniesiono ciężar, jeśli chodzi o rozwiązania prawne, towarzyszyła aktywność regulatora, instytucji nadzorowanych i ich stowarzyszeń i izb. Ta aktywność powinna zaczynać się już na etapie tworzenia prawa i pierwszych koncepcji na poziomie Unii Europejskiej. Uważamy, że rozwiązania dotyczące RIS, jak i Unii Rynków Kapitałowych powinny uwzględniać zasadę proporcjonalności, nasz obecny poziom rozwoju rynku kapitałowego, a także to, byśmy mogli wdrażać w życie przepisy, które zapewnią realizację potrzeb rodzimego rynku kapitałowego. Nie jest to oczywiście łatwe.
Na poziomie kierunkowych założeń można powiedzieć, że są one szczytne. Chodzi przede wszystkim o zapewnienie bezpieczeństwa, i porównywalność.
Kiedy jednak dochodzimy do szczegółów dotyczących choćby tego, jak miałaby wyglądać standaryzacja, to zaczynają się pojawiać problem. Teoretycznie punktem odniesienia ma być jeden kraj. Trzeba jednak pamiętać, że nie każdy kraj i rynek jest na takim samym poziomie rozwoju. W naszym wspólnym interesie leży to, abyśmy tu, na rynku krajowym, mieli faktycznie co nadzorować.
Jak ten cel chcecie zrealizować?
W rzeczywistości już jest on realizowany. Jesteśmy bowiem otwarci na dialog z rynkiem finansowym, a całą strategię KNF można zawrzeć w jednym zdaniu: wszystko, co służy bezpiecznemu rozwojowi rynku finansowego, nie jest nam obce. Przykładem może być chociażby współpraca z Izbą Zarządzających Funduszami i Aktywami w zakresie np. stanowiska dotyczącego success fee. ESMA (unijny regulator rynku kapitałowego – red.) dała pewne wytyczne, u nas zaś po dyskusji ze środowiskiem udało się doprecyzować pewne kwestie i ostatecznie otrzymaliśmy wspólne rynkowe stanowisko. Drugim przykładem była problematyka odpowiedniości nazw funduszy inwestycyjnych, aby odzwierciedlały ich rzeczywistą politykę inwestycyjną. Warto także wspomnieć o współpracy przy rozporządzeniu o obowiązkach informacyjnych funduszy inwestycyjnych. To było wielkie wzywanie legislacyjne, ale również i informatyczne, ale wspólnie nam się udało. Od początku roku do kwietnia wymieniliśmy 1,3 tys. maili. Do końca maja mamy jednak zaraportowanych 24 tys. plików, z tego 16 tys. wpłynęło w kwietniu. Osiągnęliśmy cel, jakość danych jest naprawdę bardzo dobra, 97 proc. było poprawnych. Za to dziękuję rynkowi.