Reklama
Rozwiń

Start-upy stanęły przed widmem odcięcia pieniędzy

Choć kryzys związany z upadkiem SVB wydaje się zażegnany, a tysiące start-upów oraz funduszy venture capital odzyskają pieniądze z kont, innowacyjne spółki nad Wisłą oberwą rykoszetem.

Publikacja: 14.03.2023 03:00

Start-upy stanęły przed widmem odcięcia pieniędzy

Foto: AFP

Bankructwo Silicon Valley Bank może się zakończyć happy endem, ale tylko pozornym – wynika z analiz ekspertów branży inwestycji wysokiego ryzyka, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita”. Upadek jednego z najważniejszych banków obsługujących start-upy i fundusze VC nie tylko w USA, ale i na globalnym rynku, mimo wszystko będzie miał swoje negatywne konsekwencje. – Jest bardzo prawdopodobne, że w związku z wydarzeniami, które obserwujemy od ubiegłego tygodnia, branża start-upowa zacznie się mierzyć z jeszcze większymi trudnościami w zakresie pozyskiwania finansowania. Nie wykluczam, że w ciągu najbliższych dni mogą się pojawić problemy w kolejnych bankach i instytucjach finansowych – alarmuje Dariusz Żuk, prezes AIP Seed.

Podważone zaufanie

Choć tylko nieliczne podmioty z naszego kraju trzymały pieniądze w SVB i bezpośrednio kryzys z Doliny Krzemowej nie odbije się na młodych, innowacyjnych spółkach w Polsce, to cała rodzima branża może dostać rykoszetem. Sytuacja z tym bankiem podważyła zaufanie do branży finansowanej przez fundusze wysokiego ryzyka. – To kolejny kamyczek, który powoduje, że jesteśmy coraz bliżej lawiny upadku zaufania do start-upów, co może być jak pęknięcie bańki internetowej w 2000 r. – ostrzega Grzegorz Rudno-Rudziński, Managing Partner w Unity Group.

Czytaj więcej

Paweł Rożyński: Życie na wulkanie

Analitycy wskazują, że wydarzenia wokół SVB naruszyły fundamenty branży. Dotychczasowa silna pozycja funduszy VC w start-upowym ekosystemie została bowiem mocno nadwerężona. To właśnie fundusze wini się za panikę na rynkach finansowych, która finalnie utopiła SVB. Nieodpowiedzialne zachowanie inwestorów, którzy – chcąc ratować spółki portfelowe – zachwiali systemem finansowym, podważyło zaufanie do instytucji venture capital. – Pojawiło się wiele opinii, w których to branżę VC piętnuje się za bankructwo banku z Doliny Krzemowej. To one nerwowo zarekomendowały swoim spółkom portfelowym, by natychmiast wypłacać depozyty, wobec czego bank utracił płynność. Zaledwie godziny po tym fakcie zdano sobie sprawę, że takie podejście może się stać praprzyczyną kryzysu finansowego, bo wszystko to odbiło się chociażby na rynku chińskim czy brytyjskim – tłumaczy Szymon Janiak, partner zarządzający w Czysta3.vc.

Jednym z pierwszych, który zapoczątkował exodus z SVB, był guru Doliny Krzemowej – Peter Thiel. Za nim poszli kolejni giganci i ich spółki – m.in. Union Square Ventures oraz Coatue Management. Domino poszło w ruch.

Kryzys dopiero idzie?

Niestety, negatywne echa upadku SVB dotrą do naszego kraju. – Te wydarzenia nie przejdą bez echa – przyznaje Dariusz Żuk.

Jego zdaniem już obecna sytuacja związana z globalnym kryzysem, inflacją, a także wojną w Ukrainie mocno destabilizowała polski ekosystem start-upowy, a sprawa SVB dodatkowo przestraszy inwestorów technologicznych. Ryzyko, iż start-upy będą miały jeszcze bardziej utrudniony dostęp do kapitału, jest więcej niż prawdopodobne. – Polskie spółki muszą się szykować na poważny wstrząs dla ekosystemu – twierdzi prezes AIP Seed.

Czytaj więcej

Przyczyny upadku SVB. Wpływ kampanii deregulacyjnej Trumpa

Jakub Sitarz, prezes funduszu Unfold.vc, nie ma wątpliwości, że kryzys SVB może wpłynąć na możliwość pozyskiwania kapitału przez polskie start-upy w dłuższej perspektywie. – Ta sprawa otworzyła bowiem inwestorom oczy na kolejne, możliwe ryzyka – wyjaśnia.

Pozyskanie finansowania dla innowacyjnych biznesów (choć pozornie mogłoby się wydawać, że kryzys SVB jest odległy dla rodzimych start-upów) będzie zatem trudniejsze niż dotąd. Również Tomasz Snażyk, prezes fundacji Startup Poland, przyznaje, że długoterminowe konsekwencje bankructwa SVB mogą skutkować wstrzymaniem niektórych rund. – Inwestorzy mogą wykazywać większą wstrzemięźliwość. Części z nich stanął przed oczami kryzys, jakiego doświadczyliśmy po upadku Lehman Brothers – podkreśla.

A na tym nie koniec. Problemy mogą pojawić się również tu i teraz. Daniel Świątkowski, prezes Hexe Capital, wyjaśnia nam, że część firm nad Wisłą może się spodziewać perturbacji w perspektywie krótkookresowej. – Rynki finansowe dobrze przyjęły szybkie decyzje dotyczące wsparcia amerykańskiego sektora bankowego. Wszyscy klienci banku będą mieć dostęp do swoich środków. Wciąż jednak może dojść do sporych zatorów płatniczych, spowodowanych powolnym uwalnianiem środków przez Fed – komentuje. – A to może negatywnie wpłynąć na cash flow wśród spółek IT w naszym regionie, wykonujących zlecenia dla tej części rynku w USA – dodaje.

Banki pod presją po upadku SVB

Akcje europejskich banków mocno traciły podczas poniedziałkowej sesji. Na przykład papiery Credit Suisse zniżkowały aż o 14 proc. W USA doszło natomiast do panicznej wyprzedaży akcji banków regionalnych. Akcje First Republic Banku runęły o 7 proc. To jedna z konsekwencji upadku SVB.

Panice nie zapobiegło to, że Fed i rząd USA zdecydowały w niedzielę o ratowaniu depozytariuszy SVB i Signature Banku. Depozyty zostały przeniesione do banku pomostowego i uruchomiona została pomoc z okna dyskontowego Fedu. Wsparcia nie dostaną jednak właściciele ich akcji oraz obligacji. Administracja Bidena nie chce bowiem obciążać podatników kosztami ratowania banków. Tymczasem w Wielkiej Brytanii bank HSBC przejął za 1 funta lokalny oddział SVB.

Jeszcze w poniedziałek rano wielu analityków przekonywało w raportach, że kryzys bankowy wydaje się być zażegnany. Szybko jednak nastroje znów się popsuły. Inwestorów wystraszyły przede wszystkim wieści dotyczące kalifornijskiego First Republic Banku. Ten pożyczkodawca mocno angażował się wcześniej we wspieranie start-upów technologicznych, a inwestorzy w końcu zeszłego tygodnia zaczęli z niego wycofywać depozyty, w obawie, że spotka go los SVB. W niedzielę First Republic Bank ogłosił, że ma dostęp do 70 mld dol. „nietkniętej” płynności na podstawie umów z Fedem i JPMorgan Chase. Komunikaty te nie uspokoiły jednak inwestorów. Akcjonariusze panicznie wyprzedawali akcje banku, gdyż uznali, że mogą ponieść duże straty na tych papierach, jeśli regulatorzy potraktują go, tak jak SVB. Zaczęli też szukać innych bankowych „słabych ogniw”.

– Pomimo najlepszych starań rządów i regulatorów rynki wciąż były bardzo nerwowe i rozważały skutki upadku SVB. Jest dużo rzeczy, o które można się martwić: o wojnę w Ukrainie, inflację, rosnące stopy procentowe, a teraz potencjalny kryzys bankowy został dodany do tej mieszanki. Nie jest więc niespodzianką, że ludzie są nieco wystraszeni – uważa Russ Mould, dyrektor w firmie AJ Bell.—hk

Finanse
Złotą poduszkę buduje nad Wisłą nie tylko NBP
Finanse
Kakao lepsze od bitcoina. Co dało dobrze zarobić w 2024 roku?
Finanse
Kobiety najczęściej wspierają internetowe zbiórki
Finanse
Suwak bezpieczeństwa jest coraz bogatszy. „Zaczynamy przejadać oszczędności z OFE”
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Finanse
Minister Andrzej Domański stanie na czele ECOFIN-u. O co będzie walczył?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku