Mniej władzy nadzoru

Polsce grozi odpływ kapitału i utrata nadzoru nad ubezpieczycielami. Komisja Europejska chce, aby ten ostatni trafił do instytucji w kraju pochodzenia danej spółki

Publikacja: 08.10.2008 05:18

Przeciw głosował m.in. Dariusz Rosati, eurodeputowany z SdPl. – Dyrektywa jest szkodliwa dla polskie

Przeciw głosował m.in. Dariusz Rosati, eurodeputowany z SdPl. – Dyrektywa jest szkodliwa dla polskiego systemu ubezpieczeniowego i polskiego nadzoru – mówi europoseł.

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Dyrektywa Solvency II (Wypłacalność II) pozwala na odebranie kapitałów polskim spółkom przez zagraniczne spółki matki i daje decydujący głos instytucji nadzorczej z kraju pochodzenia. Propozycję projektu Komisji Europejskiej zaakceptowała wczoraj Komisja Spraw Gospodarczych Parlamentu Europejskiego, czyli instytucja, która w tej dziedzinie współdecyduje.

Przeciw głosował m.in. Dariusz Rosati, eurodeputowany z SdPl. – Dyrektywa jest szkodliwa dla polskiego systemu ubezpieczeniowego i polskiego nadzoru – mówi „Rz” europoseł.

Co prawda powstaną tzw. kolegia nadzorcze, ale w nich zasiądą tylko przedstawiciele instytucji z najważniejszych krajów.

– Jeśli będą dyskusje o spółce francuskiej, to będzie tam Francuz, Niemiec i Włoch. Ale nie Polak, bo nasz rynek jest za mały – mówi Rosati. Według niego w razie kryzysu finansowego nadzorca, np. francuski, zawsze zdecyduje w interesie firmy matki we Francji, a nie jej spółki córki w Polsce. Za dyrektywą opowiadają się właśnie kraje, które są siedzibą dużych firm ubezpieczeniowych, jak Francja, Niemcy czy Wielka Brytania.

Przeciwko przepisom protestuje nie tylko Polska, ale też kilka innych państw członkowskich (m.in. nowe kraje UE, ale również Hiszpania czy Grecja). Wskutek oporu 12 z nich wczoraj nie doszło do porozumienia na unijnej radzie ministrów finansów. To ona, razem z parlamentem, musi przyjąć dyrektywę. Prawdopodobnie jednak ministrowie powrócą do dyskusji w listopadzie.

Dyrektywa jest uznawana przez Brukselę za metodę na lepsze kontrolowanie międzynarodowych grup kapitałowych. – Mam nadzieję na porozumienie do końca roku. Brak uzgodnień byłby złym sygnałem dla rynku – mówi „Rz” Carlos Montalvo, sekretarz generalny CEIOPS – organizacji skupiającej krajowe organy nadzoru nad ubezpieczeniami.

Przyjęcie dyrektywy w obecnej wersji pozostawi polskiej Komisji Nadzoru Finansowego jedynie nadzór nad PZU i PTU. Zwolennicy nowej dyrektywy argumentują, że sprzeciw wysuwają głównie te państwa, których nadzory stracą część władzy. Dziś polski rynek ubezpieczeniowy zdominowany jest przez zagraniczne firmy. W kapitałach firm oferujących polisy majątkowe mają one 80 proc. udziałów, a w towarzystwach życiowych – 73 proc.

– To dyrektywa faworyzująca interesy dużych grup ubezpieczeniowych – mówi „Rz” Adam Płociński, dyrektor zarządzający w KNF. Jego zdaniem niedopuszczalne jest, by nadzór nad grupami ubezpieczeniowymi prowadzony był przez te kraje, w których działa spółka matka, a odpowiedzialność za konsekwencje jego działalności ponosiły lokalne firmy, składając się na ewentualnego bankruta. – Tam gdzie jest władza, tam powinna być też odpowiedzialność – podkreśla dyrektor.

– Tylko kto powiedział, że nadzór brytyjski będzie gorszy niż polski – mówi z kolei Marcin Krzykowski, członek zarządu Polskiego Stowarzyszenia Aktuariuszy. – Przecież zagraniczny nadzór może okazać się bardziej restrykcyjny niż rodzimy. Zaznacza, że nie wierzy, by przesunięcia kapitału między spółkami grupy odbywały się bez zgody nadzoru.

Finanse
Trump ostro krytykuje szefa Fedu. Chce cięcia stóp
Finanse
W ciągu kilku dni z PPK ubył prawie miliard złotych. Skąd te zawirowania?
Finanse
Cła Donalda Trumpa biją w aktywa PPK, ale nerwowe reakcje są niewskazane
Finanse
Czego od audytora potrzebuje średnia firma i jej inwestorzy? Audyt szyty na miarę
Finanse
Ludzie nadal są najważniejszym ogniwem w audycie