Jak wynika z analizy „Rz”, tylko co dziesiąty z 335 prezesów dużych polskich firm ma za sobą studia (najczęściej podyplomowe) na zagranicznej uczelni. A i tak znaczną część tej grupy stanowią cudzoziemcy kierujący polskimi spółkami globalnych koncernów, np. Fiata, Carrefoura czy Unileveru. Cudzoziemcy dominują też wśród niespełna 7 proc. szefów, którzy za granicą skończyli pierwsze studia.
Choć niemal co piąty polski prezes ma za sobą co najmniej dwa kierunki, to większość kończyła je na krajowych uczelniach.
W niezbyt licznej grupie posiadaczy dyplomów znanych zagranicznych szkół są m.in. Andrzej Klesyk, prezes PZU, który po ekonomii na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim skończył studia MBA na Harvard University, Małgorzata Iwanejko, prezes Boryszewa, która dyplom SGH uzupełniła studiami MBA w Wielkiej Brytanii, Piotr Czarnecki, prezes Raiffeisen Bank Polska, absolwent Politechniki Warszawskiej oraz studiów z zarządzania na Harvardzie i programu Senior Executive na Uniwersytecie Columbia, gdzie studiował też Cezary Stypułkowski, prezes BRE Banku.
[srodtytul]Szykują się zmiany[/srodtytul]
Zdaniem szefów firm executive search specjalizujących się w rekrutacji na najwyższe stanowiska za kilka lat udział menedżerów z dyplomami zagranicznych uczelni może się jednak zwiększyć.