Steve Reich – Phase to face: portret muzyka

Świat zna go jako amerykańskiego kompozytora, jednego z pionierów minimalizmu w muzyce. Widzowie filmu dokumentalnego "Steve Reich – Phase to face" dowiedzą się także o jego filozoficznej pasji. Premiera dziś o 19 w TVP Kultura.

Publikacja: 21.09.2011 13:49

Steve Reich

Steve Reich

Foto: materiały prasowe

Na dopiero co zakończonym w Krakowie Festiwalu Sacrum Profanum był główną postacią imprezy. Widzowie mają jeszcze jedną szansę, by poznać jednego z najważniejszych współczesnych muzyków dzięki francuskiemu filmowi rErica Darmona i Franka Malleta. Jego utwory grają najznakomitsze orkiestry świata. Ubrany w koszulę khaki i w czapeczce w takim samym kolorze Steve Reich siedzi przed ścianą pełną półek z książkami i opowiada. Choć ma dziś 77 lat sprawia wrażenie człowieka młodego, ciągle poszukującego. We kwietniu 2009 roku otrzymał muzyczną nagrodę Pulitzera za kompozycję „Double Sextet". Widzowie zobaczą chwilę, gdy muzyk odbiera telefon z tą nowiną.

- Świat ciągle mnie zadziwia - komentuje.

Opowiada o swojej muzycznej drodze, która zaczęła się, gdy miał 6 lat - od fortepianu. Pamięta, że były to nudne lekcje, a ćwiczenia z Haydna i Bacha nie sprawiały przyjemności. Dopiero kilka lat później, jako nastolatek odkrył urodę „Koncertów Brandenburskich" Bacha i „Święta wiosny" Strawińskiego. No i jeszcze do tego trzeba dodać zachwyt, który budził w nim bebop, Charlie Parker i Miles Davis.

- To było tak jakby zobaczyć nową, nieznaną izbę w domu, w którym mieszkało się przez wiele lat - wspomina Reich.

Ale miast studiów muzycznych ukończył filozoficzne i nawet został doktorantem na Harvardzie. Wtedy dopiero dokonał korekty w planach życiowych i zajął się muzyką. Czas pokazał, że był to trafny wybór... Z opowieści Reicha wynika, że to jedna z cech jego charakteru - poddawanie się przez długi czas wpływom otoczenia i dopasowywanie do niego, aż do momentu, gdy zyskuje przekonanie, że dalej ma iść swoją własną drogą. I robi to. Opowiada o kulisach i inspiracjach powstania swoich najsłynniejszych kompozycji, takich jak „It's Gonna Rain" (1965), „Piano Phase" (1967) czy „Music for 18 Musicians" (1976).

Wyjaśnia jak doszło do tego, że zaczął w swoich kompozycjach wykorzystywać ludzki głos. Kiedy mówi o tworzeniu utworów, często powołuje się na intuicję, potrzebę podążania za obrazami, albo skojarzeniami, które nie wiadomo skąd pojawiają się w głowie. Te historie są bardzo interesujące, bo często odsłaniają też i fragmenty prywatnego życia i świata artysty. Film pokazuje go także w czasie pracy z muzykami. Kiedy zwraca im uwagę, robi to przyjaźnie, podkreślając, że nic nie jest doskonałe. Uśmiechnięty, spokojny, ujawnia, że gdy komponuje trzyma się dwóch zasad: musi mieć pewność, że utwór jest nośny intelektualnie i dopracowany, oraz zadaje sobie pytanie, czy chce go usłyszeć jeszcze raz.

Czego Steve Reich nie opowie, dopowiada jego muzyka.

Małgorzata Piwowar

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP