Pogrzeb na wiejskim cmentarzu. Wasyl każe otworzyć trumnę, prosi syna, by zrobił zdjęcie zmarłej matki. Gdy ten oponuje, wyrywa mu aparat fotograficzny i sam chce stworzyć ostatni portret żony. Co więcej, jest przekonany, że ona chce mu coś przekazać. Dzwoniła do niego przed śmiercią, a on nie odebrał telefonu. Wasyl, chcąc nawiązać kontakt z żoną, wybiera się do jej duchowego guru, który potrafi przywoływać dusze zmarłych.
W nagrodzonym w ubiegłym roku w Karlowych Warach Złotym Globusem filmie „Ojciec" Bułgarzy Kristina Grozewa i Petar Valchanow pokazują wpadanie w obłęd starego, upartego człowieka. Przede wszystkim skupiają się jednak na relacji ojca i syna. Paweł jest specjalistą od reklamy, fotografikiem, mieszka w Sofii. Czuje się, że dawno stracił kontakt z rodzicami. Teraz chciałby jak najprędzej wrócić do swojego życia, ale rodzi się w nim poczucie odpowiedzialności za starego ojca. Może wyrzut sumienia?
Ludzie i polityka
Jednak dramat rodzinny to za mało dla bułgarskiej pary reżyserów, od lat proponującej mocne filmy, w których odbija się bułgarskie społeczeństwo po transformacji, z jego ambicjami, rozchwianymi wartościami, podziałami. I z mentalnością wyniesioną z czasów komunizmu.
44-letnia Kristina Grozeva, zanim skończyła szkołę filmową, pracowała jako dziennikarz. Młodszy o sześć lat Petar Valchanow przyszedł do Akademii Filmowej z dyplomem uczelni plastycznej. Razem zrobili już trzy filmy fabularne, znakomicie się uzupełniając.
– Interesują nas tematy społeczne – mówi Grozewa. – Ale najważniejsi są dla nas ludzie, w których życie wchodzi polityka, którzy muszą stawić czoła rozmaitym układom, odnaleźć się w niełatwej rzeczywistości.