Przykryta śniegiem wioska w Kapadocji. Wykuty w skale hotel. I ludzie – samotni, mijający się. Aydin jest niespełnionym aktorem i średnio spełnionym pisarzem, który chce wydać książkę o historii teatru, a drukuje felietony w mało znaczącym piśmie. Obok niego żyją dwie kobiety: dużo młodsza żona, coraz bardziej się od niego oddalająca, szukająca sensu życia w pomaganiu miejscowej społeczności, i niedawno rozwiedziona, zgorzkniała siostra.
Jak u Czechowa
– Zaczęło się od opowiadań Czechowa – mówi Nuri Bilge Ceylan. – Czytając je, miałem wrażenie, że zostały napisane we współczesnej Turcji.
Recenzenci chętnie przywołują też inne nazwiska: Dostojewskiego czy Bergmana.
W trzyipółgodzinnym „Zimowym śnie" kamera obserwuje bohaterów, podsłuchuje ich długie rozmowy na temat życia, wyznawanych wartości, dobra i zła. Jak się mają deliberacje Aydina do jego stosunku do ludzi? To człowiek świadomy własnej wartości czy arogant? A jego żona? Powinna być szczęśliwa, bo stworzył jej luksusowe warunki życia, czy dla małżeństwa poświęciła własne ambicje?
W filmach Ceylana padało zwykle mało słów, ważny był nastrój, spojrzenie, śnieg monotonnie padający za oknem, jabłko spadające z drzewa i toczące się bez celu. Drobne obserwacje, które urastały do rangi przenośni. W „Zimowym śnie" bohaterowie nie przestają mówić. W czasie tych rozmów obnażają się, pokazują swoje słabości, wyzwalają uczucia, które dotąd ukrywali. A i tak nie potrafią powiedzieć głośno tego, co najważniejsze.