Skąd pomysł na film opowiadający o kulisach Konkursu Chopinowskiego?
To najbardziej prestiżowa taka impreza na świecie. Alexander Gadjiev powiedział kiedyś, co nie trafiło do filmu, że publiczność myśli o uczestnikach konkursu jak o magicznych istotach, jednorożcach, które skaczą z kontynentu na kontynent. A my chcieliśmy opowiadać o utalentowanych ludziach, a nie tylko pianistach. Ich wspólnym mianownikiem jest wybitna inteligencja. Wiedziałem, że być może to ostatni moment, by opowiedzieć o nich w sposób szczery, bez masek. O egzaminie dojrzałości, który zdają, wchodząc w dorosłe życie. Konkurs staje się wehikułem i zagęszczaczem rzeczywistości, emocji. Byliśmy z nimi w chwili przełomu. Pamiętam, jak po ogłoszeniu ostatecznych wyników szukałem w filharmonii Alexa, już laureata II miejsca. Znalazłem go z dwoma innymi triumfatorami zmagań w małym pokoiku z kilkoma osobami. To był moment, w którym kalendarze tej trójki zapełniały się na dwa lata naprzód.