To nie jest ekranizacja kultowej powieści Jana Brzechwy, na której wychowało się kilka pokoleń dzieci. W końcu „Akademia pana Kleksa” liczy sobie prawie 80 lat i musi razić w wielu fragmentach staroświecką infantylnością. Współczesne dzieci widzą i wiedzą więcej niż uczniowie Ambrożego Kleksa, który na dodatek karmi ich kolorowymi pigułkami, gorącą czekoladą i słodyczami zamiast zdrową żywnością.
Dlaczego w nowej „Akademii pana Kleksa” Adaś zamienił się w Adę
Z powieści Jana Brzechwy reżyser Maciej Kawulski oraz scenarzyści Krzysztof Gureczny i Agnieszka Kruk wzięli zatem jedynie tytułowego bohatera, historię szpaka Mateusza i doktora Pai–Chi–Wo oraz oczywiście tajemniczą akademię, choć ona w zasadniczy sposób została zmieniona. Szkoła wyłącznie dla chłopców – jak w pierwowzorze literackim – jest dziś z wychowawczo niedopuszczalna. Akademia musiała więc stać się nie tylko koedukacyjna, ale i wyraźnie feministyczna.
Zamiast dawnego Adasia mamy Adę i jest to jedna z najciekawszych nakreślonych postaci filmu. Co więcej, w Akademii znacznie sympatyczniej zostały przedstawione dziewczęta. Chłopcy są mało wyraziści, a jedyny z nich umieszczony na pierwszym planie został odtrącony przez świat i czuje się zagubiony. To silna Ada pozwala mu uwierzyć w swoją wartość.
Ada nie ma Rona i Hermiony z Hogwartu
Zmiany polegają również na budowie innego klimatu całej opowieści, w czym widać wyraźne inspiracje twórców filmu cyklem o Harrym Potterze. Akademia została przeniesiona z sympatycznej ulicy Czekoladowej do starego zamku na odludziu. W scenach plenerowych dominują mrok oraz zimne, mroczne, skaliste góry.
Czytaj więcej
Myszka Miki od 1 stycznia 2024 roku przestanie być wyłączną własnością Disneya. Kto ją wykorzysta i do czego?