„Brokat”: frywolna historia PRL

Wizja seksbiznesu lat 70. XX w. jest liberalna, dzisiejsza. Serial na początku zniechęca. Ostatecznie się broni.

Publikacja: 20.12.2022 03:00

Od lewej Matylda Giegżno (Marysia), Wiktoria Filus (Pola), Magdalena Popławska (Helena) w serialu „B

Od lewej Matylda Giegżno (Marysia), Wiktoria Filus (Pola), Magdalena Popławska (Helena) w serialu „Brokat"

Foto: netflix

Gdy Polska opłakiwała Jana Nowickiego, czyli filmowego „Wielkiego Szu”, który w Polsce Jaruzelskiego pokazywał niemal zachodni świat szulerni, luksusowych kobiet i prywaciarzy z zachodnimi samochodami, Netflix odpalił dziesięcioodcinkowy serial „Brokat”, portretujący wcześniejszy o kilka lat Sopot ’76 – środowisko prostytutek, SB, handlarzy walut i prywatnej inicjatywy.

Jeden nie chciał

Szybko pojawiały się skojarzenia z paniami lekkich obyczajów z „07 zgłoś się”, jednak w „Brokacie” seks za dolary w dwójkach i trójkątach uprawia się przy pracującej kamerze, jeśli ktoś więc nie lubi klimatów wprowadzających w świat porno – poczuje wewnętrzny opór lub pruderię.

Czytaj więcej

Nowe produkcje Netfliksa w Polsce. Powstanie „Lady Janosik”

Mocno naciągany wydaje się wstępny komentarz, że za Gierka szalała drożyzna, więc niektóre Polki zaczęły dorabiać, sprzedając swoje ciała. Argument, że za jeden płatny seks można było dostać równowartość miesięcznej pensji, do mnie nie przemawia, ale oczywiście dywagacje na ten temat wyznaczać będą nasze biegunowo skrajne przekonania – że „nie wszystko jest na sprzedaż”, jak i „żadna praca nie hańbi”, czemu zawsze patronują nie tylko córy Koryntu, lecz także Maria Magdalena.

Ostatecznie mam wrażenie, że scenarzystka Aleksandra Chmielewska oraz reżyserka Anna Kazejak wraz zespołem mogły myśleć o swoich bohaterkach z perspektywy dzisiejszych teorii o seksworkerach, choć pewnie wiele peerelowskich prostytutek traktowało swoje zajęcie jako wstęp do otwarcia innego biznesu.

Główne bohaterki to trzy różne kobiety, z których dwie mogły mieć ze sobą kontakt, gdy jedna zaczynała, a druga była małą dziewczynką, w tle zaś jest hipokryzja starszego pokolenia, które bierze pieniądze od prostytutki, ale wynajmuje jej tylko umywalkę, a za użycie wanny – wyrzuca z domu. Poszło o higienę?

Helena (Magdalena Popławska) ma duże doświadczenie w branży, jest z nią związany operacyjnie, ale też emocjonalnie, oficer SB Adam (Łukasz Simlat), co nie wyczerpuje rzecz jasna listy kontaktów. Staszek (Stanisław Linowski) jest autentycznie zakochany i nic sobie nie robi „z tego, co ludzie powiedzą”. Francuz Tomas z algierskimi korzeniami (Folco Marchi) przedstawia się jako dziennikarz, ale każdy prowadzi swoją utajoną grę.

Z kolei Pola (Wiktoria Filus) samotnie wychowuje synka i mieszka z pruderyjną matką (Anna Landowska). Próbują rozkręcić prywatną produkcję i sprzedaż szamponu, ale w PRL na wszystkim łapę trzyma państwo, którego pracownikom trzeba płacić haracz, również ciałem. W tym wątku mamy rozbudowany wątek nomenklatury: Władek grany przez Szymona Piotra Warszawskiego jest zięciem człowieka władzy i służb, który może przywrocić utraconą koncesję. Pola rozpoczyna skomplikowaną grę, do której dołącza młoda wdowa (Katarzyna Warnke) z upodobaniem do kobiet i ambicją rozpoczęcia produkcji perfum.

Najbardziej bezkompromisowa jest Marysia. Matylda Giegżno gra chłodną poza łóżkiem i bezpruderyjną studentkę, która z początku chce dorobić i łowi okazje w mętnym świecie waluciarzy (m in. Jurek Jędrzeja Hycnara). Nie wdzięczy się, lecz prowokuje. Świetna jest scena rozmowy z rodziną niedoszłego męża, gdy opowiada o swoich seksualnych zachciankach. Zawsze ostro licytuje, ile trzeba zapłacić, chce wybierać partnerów, choć jedno ze spotkań przegra – z facetem, którego nie interesuje seks bez miłości. Zastanawiające.

Oniryczny odlot

W takim poplątanym życiu intymnym ważną rolę gra Służba Bezpieczeństwa. Ci, którzy obawiali się jeździć do putinowskich hoteli, gdzie kiedyś gościł Donald Trump, mogą obejrzeć „pracownię fotograficzną SB”, która dokumentuje seks w sąsiednich pokojach, a właśnie tam prowadzą gości prostytutki. Zdjęciowa dokumentacja, tak jak odebranie paszportu, zazwyczaj robi wrażenie, choć czasami można odwrócić kierunek operacyjnej gry, bo esbecy też mają słabości, no i chcą zarobić. Wtedy kusi się ich udziałami w zyskach. Oglądamy więc kapitalizm raczkujący w PRL, zaś operacyjna gra przenosi się też na imprezy opozycyjnej młodzieży z podtekstem wpływania na nią zachodnich służb. PRL już zaczyna upadać, a podwyżka Jaroszewicza z 1976 r. jest w „Brokacie” mocno eksponowana.

Wśród stałych planów serialu są parkiety, bary, plaże, a nawet sopocki tor wyścigowy. Jest miłość LGBT, rolę zaś intrygującego łącznika wszystkich światów miękko, ze świadomością dramatu, ale i błazenady odgrywa wodzirej Bogdan (świetny Bartłomiej Kotschedoff).

Jak każdy nowoczesny serial „Brokat” ma indywidualną sferę onirycznego odlotu, ilustrującego życie wewnętrzne bohaterów oraz hedonistyczne odkształcenie rzeczywistości. Ten efekt wzmacnia aktorska gra, która akcentuje wolność postaci i odkrywanie w sobie nieznanych obszarów.

Atrakcją jest soundtrack z hitami Breakoutu, Czerwonych Gitar, Andrzeja Dąbrowskiego, Partity oraz wciąż niedoceniane przeboje – santanowskie „Asfaltowe łąki” ABC czy „Moja muzyka to ja” Zdzisławy Sośnickiej. Na koniec pierwszego sezonu można zaśpiewać razem z Voxem „Ale feeling”, bo co prawda nie wszystko jest na sprzedaż, ale świat nie jest przecież tak jednoznaczny, jak sugerują moraliści, na boku mówiący, że drogowskaz nie musi iść w stronę, którą wskazuje.

Film
Trwa zamieszanie wokół Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
Film
EnergaCamerimage 2024: Złota Żaba dla Michała Dymka
Film
Nominowani w Konkursie na Najlepszy Polski Serial Roku 2024 w ramach BNP Paribas Warsaw SerialCon!
Film
Rekomendacje filmowe: Od starożytnego Rzymu do dzisiejszej Francji i Ameryki
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Film
Film „Kolonia nr 5”. Cała prawda o życiu emigrantów we Francji