Na czym polega tytułowa gra w kalmara? To rodzaj zespołowych zapasów, gdzie trzeba zajmować pozycje i zdobywać bazy. Była popularna w Korei w latach 80. i 90. XX wieku, grał w nią sam reżyser serialu, 50-letni Hwang Dong-hyuk i po latach stanowiła inspirację do napisania scenariusza. Cały zresztą serial, który zrealizował dla Netfliksa, oparty jest na dziecięcych zabawach, z tym, że tak jak film „Piła" nie był o drwalach, tak też i „Squid Game" nie jest o dzieciach grających w koreańskie klasy.
Niepokój pedagogów
W pierwszym odcinku prawie pięciuset ludzi trafia na bezludną wyspę. Wszyscy dostają takie same zielone uniformy, białe kapcie i indywidualne numery. Mieszkają w baraku i tylko po każdej grze wraca coraz mniej ludzi. Zwłoki pozostałych trafiają do spalarni, a wcześniej są patroszone z organów, które zamaskowani strażnicy sprzedają na czarnym rynku. Skojarzenia z łagrami i obozami koncentracyjnymi nasuwają się same.
„Squid Game" już od miesiąca daje paliwo do dyskusji i tysięcy artykułów na całym świecie.
Jak tam trafili? Zwyczajnie, podpisali umowy. Zmusiła ich do tego sytuacja materialna – pilnie potrzebowali pieniędzy lub popadli w długi. Na wyspie grają w gry. Niby nic, z tym że stawką jest życie. Przegrasz w kulki? Kula w łeb.
Na papierze brzmi to wszystko jak jeszcze jeden film klasy C, ale w przeciwieństwie do toksycznych produkcji pokroju „Ludzkiej stonogi" „Squid Game" już od miesiąca daje paliwo do dyskusji i tysięcy artykułów na całym świecie. Nawet politycy czują się w obowiązku go skomentować – także minister Przemysław Czarnek, któremu zaniepokojeni pedagodzy zwrócili uwagę na popularność koreańskiego serialu wśród dzieci i nastolatków. W teorii ma kategorię wiekową – od 16 lat.