Był cztery razy nominowany do Oscara, raz mu go wręczono – jako najlepszemu aktorowi drugoplanowemu za rolę psychoanalityka w „Buntowniku z wyboru” (1997). Zanim Robin Williams odkrył w sobie aktorskie powołanie i talent komiczny, studiował nauki polityczne. Z kabaretu i estrady najpierw trafił do telewizji, dopiero później do filmu. Znany był nie tylko z talentu komediowego, ale i z improwizowanych monologów, którym zostawiali margines scenarzyści filmowi i reżyserzy. Doceniali jego inteligencję i bystrość umysłu, ale też znali nieprzewidywalność tego aktora.
- Podążał swobodnie, gdzie go myśli poniosły – wspomina jeden z reżyserów.
- Praca z Robinem to praca na wysokich obrotach – w jego głowie wciąż iskrzyło śmiesznymi powiedzonkami. Dodawał kwestie i masę improwizował – pamięta kolega aktor.
Williams 6 razy wyjeżdżał do Afganistanu i 5 do Iraku, by dodawać ducha amerykańskim żołnierzom. – Te wyjazdy uczą, że ci żołnierze to najlepsza publika na świecie – twierdził Williams.
Autorzy dokumentu „Dzień dobry, Robin” skoncentrowali się na ostatnich latach życia aktora, o których opowiada przede wszystkim jego ostatnia, trzecia żona Susan Schneider (byli małżeństwem od 2011 roku).