Wracam do historii, która poruszyła świat

Rozmowa z Michaelem Winterbottomem. Brytyjski twórca mówi o realizacji „Ceny odwagi” i szacunku dla faktów, a także o swoich spotkaniach z Mariane Pearl i współpracy z Angeliną Jolie. Film od dziś na naszych ekranach

Publikacja: 02.11.2007 00:09

Wracam do historii, która poruszyła świat

Foto: UIP

Rz: „Cena odwagi” to trzeci film, który zrealizował pan w Pakistanie. Wcześniej było „Na tym świecie” i „Droga do Guantanamo”. Dlaczego ten rejon szczególnie pana interesuje?

Michael Winterbottom:

To chyba oczywiste. Dzisiaj największe konflikty rodzą się na styku kultur: chrześcijaństwa i islamu. Staram się pokazać z bliska to, co kryje się za telewizyjnymi newsami. Przybliżyć twarze ludzi naznaczone cierpieniem. Po obu stronach.

W „Drodze do Guantanamo” stawał pan po stronie muzułmanów, portretując trzech Arabów niesłusznie posądzonych o terroryzm i osadzonych w nieludzkich warunkach w więzieniu w bazie Guantanamo. Teraz pokazuje pan tragedię ofiar terroryzmu.

Wracam do historii, która poruszyła cały świat. W 2002 roku ludzie wstrzymywali oddech, czekając na informacje o losach porwanego w Pakistanie dziennikarza. Film nakręcony przez al Kaidę, na którym Daniel Pearl miał pistolet przystawiony do głowy, pokazywały wielokrotnie wszystkie telewizje. A potem przyszło to najgorsze – informacja o bestialskim mordzie. Ale ja chciałem spojrzeć na tamte dni oczami Mariane Pearl – żony Daniela, też dziennikarki, wspaniałej kobiety, która w szóstym miesiącu ciąży do końca walczyła o życie męża.

„Cena odwagi” została nakręcona na podstawie jej książki. Jak wierny pozostaje pan jej wspomnieniom?

Książkę dostałem od Brada Pitta, który kupił do niej prawa i postanowił ją zekranizować. Początkowo podszedłem do tego pomysłu sceptycznie. Ale „Cena odwagi” uwiodła mnie. Głównie dlatego, że nie ma w niej nienawiści. Jest chęć dania świadectwa, zachowania pamięci o człowieku, który stracił życie, wypełniając dziennikarskie obowiązki. A wreszcie opowieść o podnoszeniu się do dalszego życia i wielkiej solidarności ludzi w obliczu tragedii.

Czy, robiąc „Cenę odwagi”, współpracował pan z Mariane Pearl?

Spotkaliśmy się w Paryżu, zanim gotowy był scenariusz. Potem spędziliśmy razem kilka dni w Namibii. Ale w samych zdjęciach Mariane nie chciała uczestniczyć. To byłoby dla niej zbyt silnym przeżyciem. Poza tym ona jest niezwykłą osobą i nigdy nie chciała nam niczego narzucać. Choć wiedziałem, że bardzo jej zależało, żebyśmy maksymalnie trzymali się faktów.

Podobno część zdjęć do filmu została nakręcona w autentycznych miejscach.

Tak, sceny z hotelu Akbar powstały naprawdę w tym hotelu, ujęcia z Islamabadu też są prawdziwe. Natomiast cały „sztab dowodzenia” umiejscowiliśmy w Indiach. Nie mogliśmy kręcić w Pakistanie, bo tam było zbyt niebezpiecznie. Pakistańczycy nie chcieli dać wizy niektórym naszym aktorom, a ubezpieczenie Angeliny Jolie, Brada Pitta i ich dzieci kosztowałoby majątek. Dlatego na pięć tygodni zaszyliśmy się w Indiach. To zresztą miało swoje dobre strony, bo mogliśmy kręcić chronologicznie, a to było ważne dla aktorów. Czułem, jak narastało w nich napięcie. Kiedy doszliśmy do scen, w których Mariane dowiedziała się o śmierci męża, wszyscy mieli łzy w oczach.

Jak się panu współpracowało z Angeliną Jolie? Zwykle unika pan zatrudniania gwiazd.

Kiedy włączyłem się do tego projektu, Angie była już w roli Mariane obsadzona. Przyznaję, że trochę się przestraszyłem. Ale ona okazała się wspaniałą, niezwykle wrażliwą osobą. Mariane zawsze mówiła, że kiedy czekali w domu na wiadomości o mężu, wszyscy czuli się solidarnie, niemal jak jedna rodzina. Angelina sprawiła, że na planie było podobnie. Nie postawiła żadnych barier między sobą i ekipą. Zaprzyjaźniła się ze wszystkimi, pomogła wytworzyć bardzo przyjazną atmosferę. No i była świetna aktorsko.

„Cena odwagi” wprowadziła pana na amerykański rynek. Do tej pory odrzucał pan propozycje z Hollywood. Nawet takie jak „Reguły gry” czy „Buntownik z wyboru”.

„Reguły gry” nawet mnie pociągały, ale nie mogłem się zgodzić na ingerencję producentów w to, co robię. Nawet za honorarium w wysokości 1,5 mln dolarów.

Czy teraz już przełamał pan lody i znów da się pan na coś namówić producentom zza oceanu?

Nie mówię „nie”. Ale ja jestem uparty i lubię pracować na własnych warunkach. Na razie mam inne plany. Najpierw kameralny film „Genua”, którego akcja toczy się we Włoszech – opowieść o ludziach, którzy po osobistej tragedii próbują zacząć życie od nowa. A potem „Samarkanda” i historia brytyjskiego ambasadora, który w 2004 roku stracił pracę, bo zwrócił uwagę świata na łamanie praw człowieka i torturo-wanie więźniów w Uzbekistanie.

A więc znowu polityka?

Dzisiaj trzeba robić filmy, które psują humory zadowolonym z siebie współczesnym.

Michael Winterbottom

Urodził się 29 marca 1961 r. w Blackbourn w Wielkiej Brytanii. Studiował literaturę angielską w Oksfordzie i reżyserię na Bristol University. Pracował jako montażysta w Thames Television. W 1988 r. zrealizował dwa dokumenty o Ingmarze Bergmanie, a w 1994 r. zadebiutował w kinie obrazem „Butterfly Kiss”. Jego filmy „Chcę cię” i „Wonderland” porównywano z twórczością Kieślowskiego. Zrobił też film erotyczny „9 Songs” i komedię „A Cock and Bull Story”. Silną pozycję w kinie zapewniły mu obrazy, w których opowiadał o konfliktach świata: „Aleja snajperów”, „Na tym świecie”, „Droga do Guantanamo”.

Solidarność w obliczu tragedii

Prawdziwa, dramatyczna historia, paradokumentalny styl Michaela Winterbottoma, przekonująca Angelina Jolie. „Cena odwagi” to interesujący i ważny film o współczesnym świecie.

Michael Winterbottom jest jednym z tych twórców, którzy uważają, że artyści powinni być sumieniem świata. Zjawia się z kamerą wszędzie tam, gdzie toczą się wojny i gdzie wybuchają konflikty, nie boi się tematu dzisiaj najtrudniejszego – terroryzmu.I stara się patrzeć niejednostronnie.W 1997 roku w „Alei Snajperów” opowiedział o koszma-rze wojny w Sarajewie, w nagrodzonym berlińskim Złotym Niedźwiedziem „Na tym świecie” pokazał tragedię uchodźców afgańskich, a przed rokiem w „Drodze do Guantanamo” zarejestrował na filmowej taśmie piekło usytuowanego na Kubie amerykańskiego więzienia dla terrorystów. W „Cenie odwagi” wraca do tragedii, jaka się rozegrała w styczniu 2002 roku, kiedy to terroryści porwali i zamordowali korespondenta amerykańskiego pisma „The Wall Street Journal” Daniela Pearla.

Winterbottom oparł się na książce napisanej przez wdowę po dziennikarzu, Mariane. W filmie, zrobionym w niemal paradokumentalnym stylu, reżyser towarzyszy jej godzina po godzinie, dzień po dniu. Śledzi chwile jej załamania i nadziei, wreszcie rozpacz. Przede wszystkim jednak pokazuje, jak bezsilność zamienia się w hart ducha. I jak potworny strach mija razem z przeświadczeniem, że nie wolno ulec złu. To bardzo ważne przesłanie: tragedia Pearla rozgrywała się przecież zaledwie kilka miesięcy po ataku na World Trade Center.

A jest w tym filmie coś jeszcze: Winterbottom nie oskarża. Pokazuje złożoność i zło świata, ale nie eskaluje nienawiści. Razem ze zrozpaczoną kobietą Daniela Pearla szukają Pakistańczycy i Hinduska. Tak samo przerażeni jak ona. Tak samo zdeterminowani, by ratować życie człowieka.

„Cena odwagi” ani przez chwilę nie epatuje sentymentalizmem, a przecież trzyma w napięciu, wciąga w duszną, tragiczną atmosferę. Raz jeszcze uzmysławia, jak wielkie ryzyko podejmują dziennikarze, którzy chcą przekazywać prawdę o świecie pełnym konfliktów. Wszyscy znamy alarmujące liczby, wiemy, że dziennikarze giną na Bliskim Wschodzie, w Ameryce Południowej, w Afryce. Ale w tym filmie przyglądamy się tragedii z bliska. W roli Pearla bardzo przekonujący jest Dan Futterman – jak każdy korespondent wojenny zdeterminowany, by dotrzeć do najlepszych źródeł informacji, pokonujący własne obawy, świadomy, że ryzykuje własne życie.

Interesującą kreację tworzy też jako Marianne Pearl Angelina Jolie – już nie komiksowa Lara Croft, lecz silna kobieta, która walczy o swojego męża, a po jego stracie potrafi podnieść się z rozpaczy. Michael Winterbottom znów zrobił film o świecie podzielonym i przypomniał, jak ważne są przełamywanie barier i ludzka solidarność.

„Cena nadziei”. USA, 2007. Reż. Michael Winterbottom. Wyk.: Angelina Jolie, Dan Futterman, Archie Panjabi. Dystrybucja: UIP

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP