Serie o adwokatach są najpopularniejszym - obok policyjnych dramatów - gatunkiem telewizyjnym w USA. W ostatnim czasie uległy transformacji. W produkcjach z końca lat 90. (np. „The Practice”) pojedynki między prawnikami rozgrywały się głównie na salach sądowych, w nowszych serialach ważniejsze są zakulisowe starcia. W „Układach” (emitowany od 2007 r.) z Glenn Close korporacyjne zmagania przypominają niemal mafijne porachunki - adwokaci stosują szantaż i groźby; zdarzają się nawet morderstwa na zlecenie.
Tym tropem poszli twórcy „Firmy” (od stycznia 2012 r. w USA), telewizyjnej kontynuacji książki Johna Grishama, na podstawie której w 1993 r. powstał film z Tomem Cruisem. Scenarzyści przeładowali jednak fabułę sensacyjnymi fajerwerkami, przez co straciła ona na wiarygodności. Serial zaczyna się od pościgu i samobójstwa, które składają się na tzw. futurospekcję, czyli pokazanie przyszłych wydarzeń. Zabieg miał zachęcać do dalszego oglądania, ale raczej odstrasza.
Wykreowany na małym ekranie świat, to połączenie thrillera bez napięcia i pretensjonalnej opowieści o spisku. Główny bohater myślał, że jest bezpieczny, po tym jak znanej z książki i filmu demonicznej korporacji nie udało się go zabić. Dzięki programowi ochrony świadków zaczął razem z rodziną nowe życie. Jednak koszmar powrócił.
Stopniowo rozwijana w serialu atmosfera zagrożenia przewija się przez cały premierowy sezon, choć nie jest najważniejsza. Bohater prowadzi bowiem własną kancelarię adwokacką i w każdym odcinku zajmuje się inną sprawą o morderstwo. W pierwszym procesie broni młodocianego zabójcy. Stereotypowe moralne dylematy, jakie przeżywa protagonista są jeszcze do zaakceptowania. Fabularną porażką jest jednak idiotyczny zwrot akcji w pilotowym odcinku - ojciec zasztyletowanego chłopaka wynajmuje płatnego mordercę, aby zlikwidował nieletniego oprawcą. Do tego kiler nie wykonuje zadania, tylko dociera do głównego bohatera i mówi mu o wszystkim.
Wiarę w serie prawnicze przywraca „W garniturach” (premiera w 2011 r.). Tam ani życie adwokatów, ani klientów nie jest zagrożone, ale napięcie sięga zenitu. Hulaka Mike bez prawniczego dyplomu zostaje podwładnym Harvey'a, adwokata i genialnego manipulatora, potrafiącego wycisnąć z klientów ostatni grosz, a przeciwników skompromitować nim dojdzie do procesu. Mike przez przypadek trafia do niego na rozmowę kwalifikacyjną, uciekając przed policją z walizką marihuany. Dostaje pracę, ponieważ ma jeden atut - fotograficzną pamięć. Do tej pory była dla niego przekleństwem, ponieważ mając zdolność szybkiego przyswajania sobie wiedzy, chodził na egzaminy za kolegów. Został przyłapany na gorącym uczynku i wyrzucony z uniwersytetu.