Film Patryka Vegi zaczyna się w roku 2006, gdy zlikwidowane zostają Wojskowe Służby Informacyjne. W ich miejsce powstaje tajna jednostka do zadań specjalnych.
Zostają do niej zwerbowani m.in. dwaj byli członkowie WSI i agentka wyrzucona z ABW. Kapitan Cerat brał przedtem udział w misjach w Afganistanie, Iraku i na wzgórzach Golan. Pułkownik Bońka był zastępcą szefa WSI do spraw wywiadu i kierownikiem grupy dezintegracji Kościoła w IV Departamencie SB. Aleksandra Lach, pseudonim Białko, była funkcjonariuszka ABW – właśnie ta, która uczestniczyła w akcji zatrzymania Barbary Blidy i weszła za nią do łazienki.
W filmie tę akcję zobaczymy. I kilka innych ujęć „z kluczem".
Prawdziwe historie
Na końcu „Służb specjalnych" na ekranie ukazuje się napis: „Podobieństwo do osób i zdarzeń jest przypadkowe". Ale widz z łatwością rozpozna takie postaci, jak Antoni Macierewicz, wróci do spraw z pierwszych stron gazet, m.in. niewyjaśnionych do dziś okoliczności uznanej za samobójstwo śmierci Andrzeja Leppera. Jednak kino jest sztuką obrazu – tu często nie ma miejsca na niedopowiedzenia. Vega filmuje więc morderstwa dokonywane przez perfekcyjnie działającą jednostkę specjalną.
– Nie da się zrobić filmu o służbach specjalnych, nie pokazując ich działania na styku polityki, biznesu, mediów i przestępczości zorganizowanej – mówi „Rz" Patryk Vega. – Materiał do scenariusza zacząłem zbierać, gdy z wiarygodnego źródła dowiedziałem się, jak doprowadzono do wylewu u polityka, który stał się niewygodny dla elit władzy. Uznałem, że jeśli coś takiego wydarzyło się raz, pewnie wydarzyło się i więcej razy. Postanowiłem temat drążyć. Zrobiłem film fabularny, ale odbyłem rozmowy z kilkudziesięcioma oficerami wywiadu i kontrwywiadu i wiem, że sytuacje, jakie pokazuję, mogłyby się zdarzyć.