Oscary według dziennikarzy Rzeczpospolitej. Typują Barbara Hollender, Marek Sadowski i Marcin Kube

Nasi recenzenci - Barbara Hollender, Marek Sadowski i Marcin Kube przyznali w najważniejszych kategoriach swoje statuetki.

Aktualizacja: 20.02.2015 09:09 Publikacja: 20.02.2015 05:00

Oscary według dziennikarzy Rzeczpospolitej. Typują Barbara Hollender, Marek Sadowski i Marcin Kube

Foto: Bloomberg

To ich autorskie wybory, a nie przewidywania, kto może dostać Oscara. Prawdziwy werdykt już w nocy z niedzieli na poniedziałek. Czytelników zachęcamy do wspólnej zabawy i przyznanie swoich laurów najlepszym filmom, aktorom i reżyserom.

BARBARA HOLLENDER

Barbara Hollender. Fot. Fotorzepa

Najlepszy film:

„Boyhood". Niebanalna opowieść o dojrzewaniu, ale też o zmieniającej się Ameryce

Najlepszy reżyser:

Alejandro G. Inarritu. Meksykanin potrafi rejestrować rzeczywistość i jednocześnie grać wyobraźnią

Najlepszy aktor:

Michael Keaton. Świetna rola upadłego gwiazdora, który chce udowodnić, że jest coś wart. Bolesna, bo tę samą drogę przeszedł sam aktor

Najlepsza aktorka:

Julianne Moore. Brawurowo zagrała kobietę-profesorkę, która okrywa, że cierpi na chorobę Alzheimera

Najlepszy film nieangielskojęzyczny:

„Ida". Oczywiście! To perełka. Film mądry, przejmujący, nie zapiekły, bardzo polski, a jednocześnie całkowicie uniwersalna

MAREK SADOWSKI

Marek Sadowski. Fot. Fotorzepa

Najlepszy film:

„Birdman", reż. Alejandro Gonzales Inaritu. Autoironiczny pamflet na wszystkich uczestników świata sztuki marzących o artystycznym sukcesie, który zawsze jednak zależy wyłącznie od przypadku.

Najlepszy reżyser:

Richard Linklater („Boyhood") – filmowany przez dwanaście lat fascynujący zapis doświadczeń pewnej amerykańskiej rodziny, w którym rzeczywistość i fikcja, obserwacja i kreacja zrosły się w jedno.

Najlepszy aktor:

Michael Keaton („Birdman"). Perfekcyjnie wykreował postać starzejącego się aktora, niegdyś idola pop-kultury próbującego po raz ostatni udowodnić wszystkim, ale przede wszystkim sobie, że jako artysta jest jeszcze ciągle coś wart.

Najlepsza aktorka:

Felicity Jones („Teoria wszystkiego"). W roli żony sławnego, niepełnosprawnego brytyjskiego astrofizyka Stephena Hawkinga przekonująco zagrała kobietę o delikatnej powierzchowności i wewnętrznej sile zdolnej stawić czoła najstraszliwszym przeciwnościom losu.

Najlepszy film nieanglojęzyczny:

„Ida". Małe, czarno-białe wielkie kino. Subtelnie, wręcz szeptem o bolesnych, ciągle stanowiących tabu kartach naszej najnowszej historii.

MARCIN KUBE

Marcin Kube. Fot. Fotorzepa

Najlepszy film:

"Grand Budapest Hotel". Patrząc na tegoroczne nominacje nie mogę oprzeć się wrażeniu, że to był przeciętny rok w amerykańskim kinie. Nie ma na liście filmów wybitnych, są za to efektowne jak "Boyhood" czy "Whiplash". Robią wrażenie, ale krótkotrwałe. Pominięto fantastycznego "Foxcatchera", który obnaża fałsz amerykańskich mitów, ale dla Akademii okazał się zbyt trudny. Dlatego moim typem do najwyższego lauru jest "Grand Budapest Hotel". Tour de force Wesa Andersona, który przez lata konsekwentnie szlifował swój autorski język filmowy. Zebrał plejadę aktorskich gwiazd, stworzył fantastyczną scenografię. To zabawa kinem najwyższych lotów, dużo ciekawsza niż nagrodzony Oscarem parę lat temu francuski "Artysta".

Najlepszy reżyser:

Bennett Miller. Bezapelacyjnie za "Foxcatchera". Podobnie jak jego wcześniejsze filmy "Capote" i "Moneyball" najnowszy jest mistrzowskim popisem pracy z aktorami. Cała trójka: Carell, Tatum i Ruffalo zasłużyli na najwyższe wyróżnienia. "Foxcatcher" to film wielopoziomowy. Jest dekonstrukcją amerykańskiego mitu o sportowej rywalizacji, głęboką psychologiczną historią rozgrywającą się w męskim trójkącie ojcowsko-braterskim, a przede wszystkim krytyką rozwarstwionego i zakłamanego społeczeństwa, pogrążonego w samouwielbieniu. Fantastyczne kreacje aktorskie, narastający konflikt między postaciami i świetne zdjęcia sprawiają, że film można oglądać jak intrygujący thriller, a jednocześnie jako metaforyczną przypowieść o Ameryce.

Najlepszy aktor:

Steve Carell. Stworzył w "Foxcatcherze" rolę niebywałą. Zupełnie zmieniony fizycznie wszedł w rolę totalnie. Zagrał człowieka pełnego kompleksów, zdegenerowanego pieniędzmi, oczekującego od innych pełnego podporządkowania. Śmiesznego, ale jednocześnie nieobliczalnego, zdolnego do zbrodni. Hollywood kocha takie kreacje i często je nagradza. Pytanie czy komediowe emploi Carella nie ochłodzi entuzjazmu członków Akademii. Choć patrząc na zeszłoroczny sukces Matthew McConaugheya nie ma rzeczy niemożliwych, gdy w grę wchodzi wybitne aktorstwo.

Najlepsza aktorka:

Marion Cotillard. Niestety kino wciąż ma do zaoferowania mniej aktorkom niż aktorom. Ciekawą rolę stworzyła Marion Cotillard z Francji w nowym filmie braci Dardenne "Dwa dni, jedna noc", kobiety postawionej pod ścianą, która próbuje wzbudzić u innych empatię. Nie jest to wybitna kreacja, ale w zestawieniu z Reese Whiterspoon w "Dzikiej drodze" czy Rosamund Pike w "Zagubionej dziewczynie" to jest ona najbardziej wyrazista i przejmująca.

Najlepszy film nieanglojęzyczny:

"Lewiatan". Może w obliczu historycznej szansy polskiego kina nie powinienem tego pisać, ale uważam Andrieja Zwiagincewa za jednego z wybitniejszych filmowców naszych czasów. Najlepszego z kontynuatorów języka filmowego Andrieja Tarkowskiego, który od czasów "Eleny" idzie indywidualną ścieżką. "Lewiatana" niesłusznie sprowadza się do kina politycznego, antyputinowskiego. Zachód zawsze lubił dostrzegać drzazgi w cudzych oczach, a przecież można czytać "Lewiatana" jako film o naszym świecie, o tym jak człowiek wyparł sacrum i postawił się na jego miejscu. Fantastycznie zagrany, w którym zdjęcia opowiadają równoległą do scenariusza historię.

Aczkolwiek trzymam kciuki za "Idę" i będę się cieszył z sukcesu Pawła Pawlikowskiego.

Film
Gwiazda o polskich korzeniach na wyspie Bergmana i program Anji Rubik
Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP