Barbara Hollender
„Onirica" jest pełna cierpienia i bólu, ale też rozmaitych niezwykłych wizji i znaków kulturowych. Każdy widz może znaleźć w niej własny film – bliski jego wrażliwości i jego spojrzeniu na świat.
Dla mnie to jest film o próbie pogodzenia się ze stratą. Bohater w wypadku samochodowym stracił narzeczoną i najbliższego przyjaciela. On ma bliznę na twarzy, ale żyje. Przynajmniej fizycznie, bo psychicznie niemal umarł. Nie jest w stanie odpowiedzieć sobie na pytania o sens życia i odchodzenia. Rzucił pracę na uniwersytecie, został kasjerem w supermarkecie. Wegetuje pogrążony w depresji. Ulgę przynosi mu jedynie sen.
Wiara? „To był straszny wypadek, ale przecież Bóg cię strzegł" – mówi ksiądz. „A tamtych nie? – pyta chłopak. – Bóg jest miłosierny? To znaczy, że jest tak samo bezradny jak ja". „Bóg jest tajemnicą. Objaśniony przestałby istnieć" – broni się ksiądz i dodaje: „W wierze najważniejsza jest nadzieja".
W tym filmie nadzieję niesie miłość. Piękna postać ciotki. To intelektualistka, która stara się szukać pocieszenia w pismach Heideggera czy listach Seneki. „Śmierć nie spotyka nas nagle. Codziennie uchodzi z nas kawałek życia" – mówi. A jednocześnie najprościej, po ludzku, boi się o chłopaka pogrążonego w depresji, dzwoni, nagrywa mu na sekretarkę: „Upiekłam sernik. Kocham cię". Tylko czy te słowa mogą ożywić kogoś, kto czuje się martwy?
Na tragedię bohatera nakłada się tragedia narodu. Niespokojny rok 2010. Surowa zima pochłaniająca ofiary, potem powódź, trauma najpotworniejsza – katastrofa w Smoleńsku, wreszcie wybuch wulkanu. Ból jednego człowieka miesza się z bólem innych. A wszystko to Majewski wpisuje w kulturę europejską. I znów daje nadzieję: może przynieść ją sztuka. Chłopak próbuje zrozumieć świat, czytając „Boską komedię" Dantego. Jak on po śmierci ukochanej Beatrycze, wchodzi w kolejne kręgi piekła, czyśćca i raju. I tak Polska AD 2010 zderza się ze średniowieczną podróżą przez zaświaty.
W tym filmie, który można odbierać na wielu poziomach, także odszyfrowując znaczenia i symbole, są niezwykłe wizje senne. Są refleksje nad kondycją człowieka, wiarą, światem. Ale jest też ogromny ładunek emocjonalny. Intrygujący film, który niełatwo się zapomina.
Jacek Marczyński