Interesują mnie filmy o świecie kobiet. Zawsze myślałam, że jesteśmy bardziej histeryczne i niezrównoważone niż mężczyźni. Rozdrażnione. A przecież w ciągu chwili potrafimy się zmienić w osoby skoncentrowane, opiekuńcze, pełne poświęcenia. Silne. Ja sama jestem kobietą. Żyję kinem, nie mam własnej rodziny, lubię być egoistką. Chcę pokazać, że potrafimy zmieniać świat. I siebie.
Pani cztery bohaterki mają po trzydzieści lat, ale w noc poprzedzającą ślub jednej z nich, bardziej przypominają szalone nastolatki niż dojrzałe kobiety.
Trzeba mieć marzenia, trzeba szaleć. Jak mawiała moja babcia: „Kiedyś to wszystko się kończy". A ja pokazuję te dziewczyny w chwili, gdy coś w nich pęka. Jak w Noc Świętojańską, kiedy mnóstwo rzeczy może się zmienić. One razem wyruszają w podróż i dowiadują się o sobie bardzo dużo.
Następny taki moment, gdy znów spojrzą na siebie i na świat inaczej, przeżyją pewnie za dekadę.
Jakie jest, pani zdaniem, dzisiejsze pokolenie trzydziestolatek? Wojciech Młynarski pisał kiedyś o polskiej miłości – zmęczonej, piorącej po nocach koszule, czasem z podbitym okiem uciekającej z dzieckiem do mamy. Miłość z czasu socjalizmu stała w kolejce po szynkę, targała siaty z zakupami, pracowała na kilka etatów. Pani bohaterki przypominają raczej dziewczyny z „Seksu w wielkim mieście". Aż tak bardzo się przez ostatnie ćwierćwiecze zmieniłyśmy?
Dziewczyny z „Kochaj" są ambitne, wykształcone. Samodzielne i wyzwolone. Nie noszą siat, bo zakupy pewnie wrzucają do samochodu albo zamawiają przez internet. Polska się zmieniła, jest krajem nowoczesnym. I otwartym. Na drodze przyjaciółek to widać. Gdzie by się w ciągu tej szalonej nocy nie znalazły, tam spotykają się z otwartością. One też się przed sobą otwierają. Pękają emocje. Ale co się wtedy okazuje? Polska 2016 roku jest inna niż ćwierć wieku temu, a nasze pragnienia i tęsknoty są niezmienne. Dziewczyny z „Kochaj" przeżywają to, co przeżywały ich matki. Może tym różnią się od bohaterek „Seksu w wielkim mieście". Bo ja wychowałam się na portretach rozedrganych kobiet z filmów Polańskiego, Żuławskiego. Moje bohaterki też wnoszą na ekran rozedrganie. Takie jesteśmy. Młode czy stare, żony, matki czy samotne, profesorki czy sprzątaczki – buzują w nas emocje.