"Syn": Jak James Bond na emeryturze został Indianinem

"Syn" nie dorasta do pięt swojemu powieściowemu pierwowzorowi, ale i tak warto zobaczyć brutalną historię amerykańskiego Południa.

Aktualizacja: 11.05.2017 23:01 Publikacja: 11.05.2017 18:01

Pierce Brosnan jako głowa teksańskiego rodu w serialu „Syn”.

Pierce Brosnan jako głowa teksańskiego rodu w serialu „Syn”.

Foto: materiały prasowe

Zaczyna się okrutnie. Najazdem na ranczo osadników. Ojciec jest na polowaniu, w domu została żona, córka i dwóch synów. Przeżyją tylko chłopcy, bo Komancze uprowadzą ich, aby zmienić w niewolników lub wojowników, jeśli któryś z nich zechce się dostosować do indiańskiego życia. Nieraz w historii się zdarzało, że porwane dziecko wyrastało na Indianina.

 

W takich okolicznościach poznajemy Eliego McCullougha, bohatera powieści Philippa Meyera i serialowej adaptacji stacji AMC. Polska filia AMC wyemitowała w czwartek pierwszy z dziesięciu odcinków „Syna" i przez najbliższe dni można oglądać powtórki, a w kolejnych tygodniach dalsze odcinki.

W młodego Eliego wcielił się 20-letni Jacob Lofland, natomiast dorosłego bohatera zagrał Pierce Brosnan, który na bondowskiej emeryturze wciąż szuka ciekawych, ambitnych ról.

Akcja biegnie dwutorowo. Poznajemy indiańskie perypetie młodego McCullougha, a kilkadziesiąt lat później jest on głową szanowanego teksańskiego rodu. Stawia pierwsze kroki w biznesie naftowym i zwalcza niewygodnych meksykańskich sąsiadów.

Jego syn Peter (Henry Garrett) nie akceptuje postępowania ojca, w przeciwieństwie do brata Phineasa (David Wilson Barnes), który wspiera ojca w naftowej inwestycji. Peter wolałby pozostać przy hodowli bydła.

Konflikt ojca z synem narasta także dlatego, że Peter opowiada się za pokojowym współżyciem z Meksykanami, a ojciec chce przejąć roponośną ziemię sąsiadów. Jednocześnie cały czas śledzimy jego dramatyczne młodzieńcze losy i rozumiemy, co go ukształtowało.

Adaptacja obejmuje fragment epickiej powieści Meyera, skupiając się na młodości Eliego i na konflikcie McCulloughów z rodziną Garcia. Scenarzyści uprościli rozległe drzewa genealogiczne i odmłodzili niektórych bohaterów. Nie ma też w serialu tyle naturalizmu, który były znakiem rozpoznawczym Meyera, przez co jego dzieło porównywano do powieści Cormaca McCarthy'ego.

Serial „Syn" wydaje się więc rozczarowująco wygładzony. O ile wątek indiański trzyma w napięciu, o tyle już trudno uwierzyć w Pierce'a Brosnana jako bezwzględnego i mściwego południowca. Nie ma w nim surowej krzepy i demonizmu, gra nazbyt teatralnie. Wiarygodniej wypada już Henry Garrett jako rozdarty Peter. Słabością „Syna" są też postacie kobiece – piękne, ale bezbarwne i pozbawione fabularnego znaczenia.

Mimo to serial zasługuje na uwagę. Jest rzadkim przykładem ekranizacji literatury współczesnej i barwnie oddaje historię amerykańskiego Południa, obalając mity i pokazując bezwzględną walkę amerykańskich osadników z Indianami, potem z Meksykanami.

Film
Arkadiusz Jakubik: Zagram Jacka Kuronia. To będzie opowieść o wielkiej miłości
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem
Film
Leszek Kopeć nie żyje. Dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej miał 73 lata
Film
Powstaje nowy Bond. Znamy aktorów typowanych na agenta 007
Film
Mają być dwie nowe „Lalki”. Netflix miał pomysł przed TVP
Film
To oni ocenią filmy w konkursach Mastercard OFF CAMERA 2025!