Stosownie do ich postanowień operator musi zapewnić bezpieczeństwo i integralność sieci, usług oraz przekazu komunikatów w związku ze świadczonymi usługami. Oczywiste jest, że żaden operator nie będzie odpowiadał za zdarzenia, które dzieją się poza jego siecią. Życie jednak dopiero pokaże, czy podkreślenie związku z usługami operatora nie zaowocuje przerzucaniem odpowiedzialności za naruszenia bezpieczeństwa. A także, czy operatorzy nie skupią sił i środków na wykrywaniu przyczyn… poza swoim podwórkiem.
Jak bardzo bezpieczne muszę być sieci i usługi?
Zaglądamy do przepisu i czytamy, że „odpowiednio do stopnia ryzyka.” Z tak postawionym zdaniem nie sposób się nie zgodzić. Przecież po co zabezpieczać na zapas? To sensowne, że operator musi badać ryzyko zabezpieczać sieć bardziej, gdzie wyższe, a tam gdzie niższe - zabezpieczać mniej. W tej chwili tym z czytelników, którzy kiedykolwiek definiowali ryzyka powinna zaświecić się czerwona lampka. W jaki sposób operator je określi z punktu widzenia odbiorcy usługi, który co do zasady nie wie, jakie jakościowo komunikaty wysyłane są dzięki jego sieci? Tym bardziej, że najnowszą tendencją ataków jest coraz bardziej indywidualne adresowane (ang.spear phishing) i dokładne planowanie pod konkretnego użytkownika. Kto ostatecznie będzie określał stopnie ryzyka? I jak dalece będzie można je ograniczyć na niekorzyść konsumenta usługi podstawowej? Życie pokaże…
Czy abonenci powinni czuć się niepewnie? Jeśli tak, to uspokaja drugi warunek zawarty w nowych przepisach. Środki bezpieczeństwa mają bowiem uwzględniać najnowocześniejsze osiągnięcia techniki. Słowa „technika”, „osiągnięcia” i „najnowocześniejsze” są wystarczająco mocne, by im wierzyć. Jednak w tym momencie zabawa z ufnością abonenta jeszcze się nie skończyła, bowiem jest i warunek trzeci. Należy uwzględnić koszty wprowadzenia tych środków. A jak wiadomo najnowocześniejsze osiągnięcia techniki przeważnie kosztują najdrożej.
Przy każdym naruszeniu przez osobę trzecią integralności sieci lub usługi operator będzie mógł dyskutować właściwą odpowiedzialność. Ustawa pozwala mu nawet na więcej. Nakazuje informować użytkowników o „szczególnym ryzyku naruszenia bezpieczeństwa”, które wymaga „podjęcia środków wykraczających poza podjęte przez dostawcę”. Równocześnie nakazuje informować o istniejących możliwościach zapewnienia bezpieczeństwa i związanych z tym kosztach. Nie ma lepszej zachęty do budowania „ofert strachu” i namawiania abonentów na „lepszą, bezpieczniejszą usługę”, ratując spadającą rentowność podstawowych usług telekomunikacyjnych.