W piątek na pokładzie rosyjskiego Sojuza w kosmos ma polecieć, wraz z dwoma Rosjanami, astronautka NASA Tracy Caldwell Dyson. Pozostanie w kosmosie prawie pół roku. A za kilka dni, 5 kwietnia, na orbitę wyruszy jedna z ostatnich misji amerykańskiego wahadłowca. Lot Discovery będzie niezwykły: po raz ostatni polecą "początkujący" i po raz ostatni na pokładzie znajdzie się aż siedem osób. Będzie to też trzeci w historii lot kosmiczny, w którym wezmą udział trzy kobiety. Naraz.
Ten najnowszy przykład pokazuje, jak bardzo panie w tej kosmicznej statystyce ustępują kolegom. Na ok. 500 osób, które poleciały w kosmos, kobiet było tylko ok. 50. – Kiedy dorastałam, a urodziłam się w latach 60., kobiety generalnie nie robiły takich rzeczy – mówiła w wywiadzie dla CNN Catherine Coleman, astronautka NASA, która niedawno wróciła z orbity na Ziemię. Cady – jak nazywają ją koleżanki – ma polecieć jeszcze raz w kosmos – pod koniec tego roku na pokładzie Sojuza.
[srodtytul]Astromatki[/srodtytul]
Te wyliczenia szybko się zmieniają. W NASA panie stanowią ponad jedną piątą całego korpusu. Kłopot w tym, że Amerykanie zapewne stracą możliwość samodzielnego wysyłania ludzi w kosmos wraz z wycofaniem z użytku wahadłowców.
Ale o planach wysłania pierwszej kobiety na orbitę regularnie informują Chińczycy. Nazwisko pierwszej Chinki w kosmosie nie jest jeszcze znane. Będzie to prawdopodobnie jedna z kilkunastu wstępnie wytypowanych wojskowych kobiet pilotów. I tu zaczynają się problemy, bo wymagania dla Chinek chcących oglądać Ziemię z góry są znacznie większe niż dla Chińczyków biorących udział w tym samym programie.