– Przy takich widełkach cenowych spółka jest wyceniana atrakcyjnie i spodziewam się, że ostateczna cena będzie bliska górnemu pułapowi. Widzimy potencjał do wzrostu o 15–20 proc. – powiedział w piątek Ryszard Trepczyński, wiceprezes Pioneer Pekao Investment Management, w rozmowie z agencją Bloomberga.
Eksperci spodziewają się, że zyski firmy w najbliższych latach nie spadną poniżej 2,5 mld zł. Część uważa nawet, że w 2011 lub 2012 roku mogą być równie wysokie jak w rekordowym 2009 r. Wyniosły wtedy blisko 3,8 mld zł.
Tak optymistyczny nie był nawet prezes ubezpieczyciela Andrzej Klesyk. Na spotkaniach z dziennikarzami przyznawał, że po wypłacie w zeszłym roku megadywidendy spółka nie będzie mogła osiągać tak wysokich dochodów z lokat i jej wyniki będą słabsze.
Najwyższy zysk na ten rok prognozuje Deutsche Bank. Jego zdaniem PZU może wykazać w 2010 r. ponad 3,4 mld zł zysku netto. Jednak w tej kalkulacji założono rozwiązanie części rezerw w życiowym biznesie PZU. Gdyby nie to, prognoza wynosiłaby, podobnie jak w szacunkach innych instytucji, ok. 2,7 mld złotych. Wstępne wyniki dla grupy za I kwartał poznać mamy w ostatnich dniach kwietnia, a pełne w połowie maja, więc być może już po pierwszym dniu notowań PZU na giełdzie.
Maksymalna cena akcji dla inwestorów indywidualnych to 312,5 zł. Z wycen analityków wynika, że spółka jest warta od 5 do nawet blisko 25 proc. więcej. I coraz częściej mówią o zyskach, jakie będzie można zrealizować już w pierwszych dniach notowań PZU. – Ustalona cena maksymalna w IPO, czyli 312,5 zł, według naszych założeń zawiera dyskonto dla nabywcy akcji w wysokości 4,2–23,3 proc. – mówi „Parkietowi” Maciej Bobrowski, szef wydziału analiz Beskidzkiego DM.