Rz: Od kilkunastu lat zbiera pan historyczne dokumenty i przedmioty związane z rynkiem ubezpieczeń w Polsce. Osiem lat temu, kiedy rozmawialiśmy, mówił pan, że drogo, bo za 600 zł, kupił pan rzadkie pokwitowanie opłacenia składki za ubezpieczenie ogniowe z 1810 r., z czasów Księstwa Warszawskiego. Ile dziś trzeba zapłacić za taki dokument?
Zbigniew Kiedroń: Ponad 1,5 tys. zł. Najbardziej podrożały dokumenty rzadkie i dekoracyjne. Natomiast ceny tych pojawiających się często są na poprzednim poziomie. Na przykład nadal za 5–10 zł można kupić popularne polisy Powszechnego Zakładu Ubezpieczeń Wzajemnych (PZUW). Nieświadomi kolekcjonerzy debiutanci przepłacają, dają za nie po 30 zł.
Co pan ostatnio zdobył do zbioru?
Tę piękną plakietkę wykonaną w technice emalii na metalu. Przed wojną oznaczano nią samochody ubezpieczone przez Vestę. Jest tu przedstawiony św. Krzysztof i samochód. Emalia jest czerwona i niebieska. To wyjątkowo ładny przedmiot. Jedyny znany mi egzemplarz.
O istnieniu tej plakiety wiedziałem od kilkunastu lat. Jej reprodukcja widnieje na zabytkowym firmowym dokumencie. Nie wiedziałem jednak, z czego jest wykonana: z metalu, tworzywa czy papieru. Plakieta kosztowała 1,5 tys. zł. Dostałem oferty odkupienia jej za wyższą kwotę. Interesuje ona także kolekcjonerów zabytkowych samochodów.