Reklama
Rozwiń

Sąd: Nie ma zgody na tłumienie debaty publicznej przez lokalny biznes

Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że nie można dopuszczać do inicjowania postępowań w stosunku do osób alarmujących o nieprawidłowościach.

Publikacja: 09.03.2023 13:54

Budynek sądu apelacyjnego w Krakowie

Budynek sądu apelacyjnego w Krakowie

Foto: PAP/Art Service 2

Sprawa rozpatrywana przez SA dotyczyła znanego lokalnej społeczności właściciela zakładów mięsnych, który po przejęciu interesu postanowił przekształcić je w fabrykę. Realizację planu miało poprzedzić kilka publicznych debat z mieszkańcami, którzy mocno krytykowali jego założenia. Udział w nich brał również mężczyzna, który przebieg rozmów transmitował na swoim internetowym blogu i który również negatywnie odnosił się zarówno do przedstawianych rozstrzygnięć, jak i do działalności byłych już zakładów. Po tych spotkaniach przedsiębiorca pozwał mieszkańca za naruszenie jego dóbr osobistych, domagając się między innymi zapłaty zadośćuczynienia, początkowo w wysokości 20 tys. zł. Sądy obu instancji oddaliły jednak to powództwo.

- Uzasadniając rozstrzygnięcie w niniejszej sprawie nie można też abstrahować od zarzucanego przez pozwanego działania powoda, w celu wywołania „efektu mrożącego” debatę publiczną – wskazał sąd apelacyjny w uzasadnieniu do prawomocnego wyroku. I dodał: - Dotyka to bowiem problemu tzw. strategic lawsuit against public participation (SLAPP), które można przetłumaczyć jako strategiczne działania prawne zmierzające do stłumienia debaty publicznej.

SA wyjaśnił, że chodzi o „inicjowanie postępowań sądowych w stosunku do osób prowadzących aktywność zwracającą uwagę społeczeństwa na nieprawidłowości w sprawowaniu władzy lub działaniu biznesu”. - Nie przesądzając kwestii czy taki był rzeczywisty motyw niniejszego pozwu, sąd orzekając w tego typu sprawach winien z dużą ostrożnością podchodzić do żądań, które w istocie mogłyby prowadzić do takiej sytuacji – zastrzegł.

Przypomniał także, że Parlament Europejski potępił stosowanie strategicznego powództwa, które zmierzać miałoby do stłumienia debaty publicznej, w celu „uciszenia lub zastraszenia dziennikarzy i mediów śledczych oraz tworzenia atmosfery strachu w odniesieniu do niektórych z poruszanych przez nich tematów”.

W nawiązaniu do rozpatrywanej sprawy sąd podkreślił, że jeszcze przed planowaną zmianą profilu działalności zakładów, inspektorat ochrony środowiska wykazał, że dochodziło w nich do nieprawidłowości, a w trakcie ich pracy słyszane były m.in. odgłosy dowożonych do uboju zwierząt. Przypomniał też, że spotkania, w trakcie których miało dojść do naruszenia dóbr, poprzedziło m.in. zebranie kilkuset podpisów mieszkańców, którzy sprzeciwiali się planom przedsiębiorcy oraz programami interwencyjnymi w radiu i telewizji, w których negatywnie wypowiadali się oni na temat inwestycji.

SA uznał, że pozwany mężczyzna działał w obronie interesu mieszkańców - ale również jako członek lokalnej wspólnoty, a nie jako dziennikarz, jak to w swojej apelacji podnosił przedsiębiorca; powód nie wnioskował jednak o ustalenie, czy blog na którym transmitowany był przebieg spotkań można uznać za prasę, czy też nie.

Czytaj więcej

Dobra osobiste: działanie w interesie społecznym nie zawsze wyłącza bezprawność

Sąd apelacyjny zwrócił również uwagę, że to publiczna działalność powoda stała się przedmiotem krytyki pozwanego, a ta zawęża zakres ochrony czci i dobrego imienia. Przywołał stanowisko Sądu Najwyższego, który przyznał, że osoby publiczne muszą godzić się na silniejszą ingerencję w sferę życia prywatnego i narażone są na konieczność znoszenia ostrzejszej krytyki.

Przypomniał także, że w myśl prawa europejskiego ochrona swobody wypowiedzi odnosi się szczególnie do tych polemicznych, ujętych nawet „w tonie agresywnym, jednostronnych i stronniczych”. Istotą debaty publicznej jest bowiem dialog i ścieranie się przeciwstawnych sądów lub opinii. Zaś osoba, która świadomie wkracza w sferę życia publicznego albo wypowiada się na tematy wzbudzające zainteresowanie, musi liczyć się z ewentualną krytyką i wykazać się większą w tej kwestii tolerancją.

A zatem nie wystarczy tutaj powołanie się na konieczność ochrony czyjegoś dobrego imienia i praw. W każdym takim przypadku należałoby dodatkowo rozważyć, czy ograniczenie swobody wypowiedzi jest niezbędne w demokratycznym społeczeństwie. Takie spojrzenie na sprawę prowadzi do konkluzji, że zakres ochrony czci uczestników debaty publicznej jest ograniczony.

Poza tym sąd zauważył, że pozwany wyrażał obawy, które wynikały z jego dotychczasowych doświadczeń, bo działalność prowadzonych wcześniej zakładów mięsnych była dla mieszkańców uciążliwa. Mężczyzna wyrażał jednak swoje subiektywne opinie i obawy, więc jego wypowiedzi nie można kwalifikować w kategoriach prawdy lub fałszu.

Ponadto sąd uznał, że nawet gdyby doszło do naruszenia dób osobistych przez udostępnianie relacji z debat na żywo, to nie byłoby ono bezprawne. Takie bowiem działanie – to znaczy transmitowanie spotkań i informowanie o różnych poglądach osób biorących w nich udział – jest podyktowane realizacją uzasadnionego interesu społecznego. A ten rozumieć można też w odniesieniu do spraw ważnych dla lokalnej społeczności.

Sygn. akt: I ACa 1508/21

Nieruchomości
Sąd Najwyższy wydał ważny wyrok dla tysięcy właścicieli gruntów ze słupami
Podatki
Podział mieszkania ze spadku. Czy można uniknąć podatku?
Prawo karne
„Matka Boska Kermitowska” obraża uczucia religijne? Jest wyrok sądu
Prawo w Polsce
Ile zapłacimy za abonament RTV w 2025? Oto stawki od 1 stycznia i lista zwolnionych z opłaty
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Podatki
Ulga podatkowa dla pracujących seniorów. Czym jest i kto może z niej skorzystać?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku