Sprawa miała swój początek w listopadzie 2022 roku, kiedy policja znalazła na poboczu drogi niedaleko Puław dziesięć pudeł z dokumentami należącymi do zakładu pogrzebowego. Wśród nich były m.in. 82 upoważnienia zawierające dane osobowe członków rodzin osób zmarłych.
Prokuratura ustaliła, że osoba zatrudniona przez przedsiębiorcę w charakterze żałobnika, na jego polecenie, przewoziła pudła z dokumentami na tzw. odkrytej pace samochodu. I pudła z niej spadły. Pracownik nie zorientował się, że je stracił, bo ich wcześniej nie policzył. Okazało się też, że przed transportem pudła z dokumentami były przechowywane w niezamykanym pomieszczeniu pod schodami w zakładzie pogrzebowym.
Czytaj więcej
W zeszłym roku dziesięciokrotnie wzrosła suma kwot nałożonych kar. Chciałbym, aby do przestrzegan...
UODO: Gdyby analiza ryzyka była zrobiona poprawnie, do incydentu mogłoby nie dojść
Jak czytamy w komunikacie, w toku postępowania przed Prezesem Urzędu Ochrony Danych Osobowych wyszło na jaw, że administrator danych, wbrew ciążącemu na nim obowiązkowi, nie przewidział ryzyk i środków bezpieczeństwa, które powinien stosować podczas przewożenia i przechowywania dokumentacji papierowej zawierającej dane osobowe.
„Gdyby analiza ryzyka była zrobiona poprawnie, do incydentu mogłoby nie dojść. Gdyby bowiem administrator przeprowadził taką analizę, a ona uwzględniałaby zagrożenia związane z transportem dokumentacji, to mógłby wdrożyć procedurę dotyczącą transportu i cyklicznie sprawdzać, czy jest przestrzegana. To minimalizowałby ryzyko naruszenia ochrony danych osobowych. Oczywiście i wtedy mogłoby dojść do incydentu. Niemniej w takiej sytuacji administrator mógłby wykazać, że przestrzegał RODO” - wskazał UODO.