Ekonomiści zaś nie mają wątpliwości, że czerwiec przyniósł poprawę koniunktury w porównaniu do maja, ale pozostaje ona daleka od przedkryzysowej normalności.
Jak podała we wtorek firma IHS Markit, zbiorczy PMI, mierzący koniunkturę w sektorze przemysłowym i usługowym na podstawie ankiety wśród menedżerów logistyki przedsiębiorstw, wzrósł w czerwcu w strefie euro do 47,5 pkt z 31,9 pkt w maju. To jego druga zwyżka z rzędu. W kwietniu był na najniższym w historii poziomie 13,6 pkt.
Pomimo odbicia, PMI pozostaje poniżej 50 pkt. A to oznacza, że gospodarka (albo dany sektor) kurczy się w ujęciu miesiąc do miesiąca. Dystans od tej granicy to miara tempa tych zmian. Czerwcowy wynik sugeruje, że pomimo odmrożenia gospodarki eurolandu więcej firm odnotowało w czerwcu pogorszenie swojej sytuacji w stosunku do maja niż jej poprawę.
„To kłóci się z poprawą koniunktury widoczną w danych wysokiej częstotliwości (np. zużycie energii elektrycznej, ruch na drogach itp. – red.)” – skomentowała wtorkowe dane Jessica Hinds, ekonomistka z firmy analitycznej Capital Economics.
Ekonomiści spodziewali się wprawdzie jeszcze niższego odczytu PMI w strefie euro (przeciętnie na poziomie 42,4 pkt), ale doniesienia IHS Markit i tak są rozczarowujące. Szczególnie, że poniżej 50 pkt zbiorczy PMI utrzymał się też w Niemczech (wzrósł do 45,8 pkt z 32,3 pkt w maju), największej gospodarce strefy euro. Słaba wciąż koniunktura nie jest więc wyłącznie konsekwencją kryzysu w najmocniej dotkniętych pandemią koronawirusa krajach południa. Na ścieżkę wzrostu gospodarczego wróciła za to Francja, gdzie zbiorczy PMI wzrósł w czerwcu do 51,3 pkt z 32,1 pkt w maju.