Rząd wysłał do Brukseli wniosek o zwiększenie puli nisko oprocentowanych pożyczek w ramach Krajowego Planu Odbudowy. Opiewa on na 23 mld euro. Razem z już dostępnymi pożyczkami w wysokości 11,5 mld euro oraz dotacjami z funduszu odbudowy na kwotę 22,5 mld euro i 2,76 mld euro na inwestycje energetyczne w nowym programie REPowerEU, daje to kwotę blisko 60 mld euro.
Czytaj więcej
Kiedy ekonomiści i opozycja alarmowali, że brak pieniędzy z Unii Europejskiej uderzy w gospodarkę, PiS bagatelizował sprawę. Powoli jednak ujawniają się skutki wojenki z Brukselą.
Na ostatnią chwilę
Wniosek nadszedł w nocy 31 sierpnia, czyli w ostatnim możliwym prawnie terminie. Komisja Europejska (KE) musi mieć teraz czas na jego przeanalizowanie i wydanie rekomendacji dla unijnej Rady. Jeśli ta zaakceptuje nowy KPO, to następnie muszą być jeszcze podpisane dokumenty finansowe i operacyjne, co musi nastąpić do końca roku, To dlatego KE prosiła o wnioski wcześniej, ale Polska – z nieznanych przyczyn – czekała do samego końca. Wszystkie pieniądze z KPO muszą być wykorzystane do końca 2026 roku.
Wniosek zawiera uzasadnienie zwiększonej kwoty pożyczek i zrewidowany KPO. Według komunikatu KE, Polska zwróciła się do Komisji z wnioskiem o modyfikację planu odbudowy i zwiększania odporności, do którego pragnie także dodać rozdział dotyczący REPowerEU.
Zawiera on nowe inwestycje mające na celu rozwój sieci dystrybucji energii elektrycznej na obszarach wiejskich, wsparcie instytucji realizujących działania REPowerEU oraz rozwój infrastruktury gazowej umożliwiającej dywersyfikację dostaw w interesie całej Unii.