Od tego roku to pan kieruje Unibepem. Jaką misję otrzymał pan od rady nadzorczej, jak pan widzi swoją rolę?
Przyszedłem do firmy w styczniu 2024 r. jako dyrektor finansowy, w marcu zostałem członkiem zarządu i już wtedy moja misja zarysowała się bardzo wyraziście. Po skomplikowanym dla grupy 2023 r., zakończonym 156 mln zł straty, należało poświęcić szczególną uwagę naszym interesariuszom – bankom, ubezpieczycielom i obligatariuszom – oraz przygotować firmę do trudnego audytu sprawozdania rocznego, a tym samym zidentyfikować wszystkie ryzyka i przygotować szeroko pojęty plan służący poprawie sytuacji. Zamknęliśmy rok finansowy 2023 bez zastrzeżeń audytora – poza oczywistą uwagą o ryzyku kontynuacji działalności. Uspokoiliśmy także rynek i wszystkich interesariuszy. Nakreśliliśmy różne działania, takie jak optymalizacja struktur, rozpoczęcie poszukiwań inwestora strategicznego dla Unihouse’u oraz analizę planów dotyczących Unidevelopmentu, biorąc pod uwagę fakt, że Unibep – ze względu na poniesione straty – tymczasowo nie był w stanie w pełni wspierać rozwoju tej spółki.
Teraz moją rolą jest zbudowanie na tym fundamencie trampoliny do odbicia rozumianego nie tylko jako zwiększanie przychodów, ale przede wszystkim jako poprawa rentowności i generowanie gotówki. Dostaliśmy kredyt zaufania od instytucji finansowych, teraz zakreślamy nowe kierunki rozwoju dla wszystkich segmentów działalności naszej grupy.
Po trzech kwartałach 2024 r. grupa miała 46,5 mln zł zysku netto przypisanego akcjonariuszom jednostki dominującej, wyłączając zaś one-offy,1,6 mln zł na minusie. Wyniki za cały rok nie powinny być negatywną niespodzianką?
Wstępne wyniki podamy na początku lutego. Plan na 2025 r. to symboliczna dynamika przychodów, bez „fajerwerków”. Jeśli jednak chodzi o rentowność, chcemy pokazać zupełnie inne oblicze. Mamy czystą kartę: trudne kontrakty przemysłowe, negatywnie wpływające na wyniki w latach 2023–2024, zostały zakończone, a na ich miejsce weszły nowe rentowne kontrakty energetyczne.