W ciągu ostatnich czterech lat większość aut marki Rolls–Royce zakupiły w Polsce firmy leasingowe. Ale nie tylko. Wśród nabywców znalazł się producent przypraw, który w 2011 roku kupił model Ghost.
– Na luksus z najwyższej półki pozwalają sobie ci przedsiębiorcy, którzy osiągnęli pewną stabilizację, a ich firmy odpowiedni poziom przychodów. Często są to firmy rodzinne – mówi Jerzy Wonka, dyrektor ds. rozwoju wywiadowni gospodarczej InfoCredit. „Businessweek" dotarł do jej raportu opisującego rynek firmowych samochodów.
Właściciel innej dużej firmy z branży spożywczej zafundował sobie w 2010 roku dwie sztuki Rolls–Royce'a Phantom. Ten sam przedsiębiorca trzy lata temu odnawiał całą swoją flotę. Kupił Mercedesa SLS AMG (blisko milion złotych). Do tego dwa Nissany GT–R (wersja podstawowa za ponad pół miliona złotych, dopłata za fotele z włókien węglowych to np. 61 tys. zł, a za ładniejsze dywaniki pod nogi 500 zł), cztery Mercedesy klasy S. Oraz na deser Porsche Cayenne. Rok wcześniej zdecydował się na zakup Lamborghini Murcielago.
Ta ostatnia marka w latach 2008–2012 kupowana była w zdecydowanej większości przez leasingodawców na długoterminowy wynajem. Trudno zatem ustalić, do czyjego garażu włoskie auta trafiały. Ale kilka firm kupiło je na własność. Wśród nich znalazła się niewielka spółka z branży IT, która zdecydowała się na Murcielago. Z kolei średniej wielkości producent wyrobów z tworzyw sztucznych kupił sobie w 2010 roku model Gallardo.
Fanem Ferrari jest producent urządzeń biurowych. W 2012 roku zarejestrował dwa auta tej marki – modele 458. Wśród amatorów sportowych samochodów znalazła się również firma doradcza, która jest spółką córką zagranicznej korporacji. Trzy lata temu postanowiła kupić Aston Martina V8 Vantage Roadster. W ten sposób wysoko podniosła poprzeczkę w firmowej flocie: wcześniejszymi zakupami były „tylko" BMW X5 oraz X6.