Cofnięty licznik to strata nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych

Dla kupującego trzyletnie benzynowe Audi A4 cofnięcie licznika o 100 tys. km oznacza stratę 28,9 tys. zł. W przypadku dziewięcioletniego Volkswagena Golfa strata przekracza 13,5 tys. zł, a 13-letniego BMW – 7,5 tys. zł.

Publikacja: 27.03.2025 04:34

Co trzeci sprowadzany z zagranicy używany samochód może mieć cofnięty licznik

Co trzeci sprowadzany z zagranicy używany samochód może mieć cofnięty licznik

Foto: Adobe Stock

Nawet co trzeci sprowadzany z zagranicy używany samochód może mieć cofnięty licznik – ostrzega firma autoDNA zajmująca się dostarczaniem raportów o historii pojazdów. Oznaczałoby to, że co roku do Polski może trafiać blisko 300 tys. aut ze zmanipulowanym drogomierzem. Tymczasem przy liczniku cofniętym o 100 tys. kilometrów utrata wartości dla kupującego takie auto miałaby sięgać od kilku do kilkudziesięciu tys. zł w zależności od marki i modelu samochodu. Przykładowo dla liczącego od roku do trzech lat Audi A4 z benzynowym silnikiem strata przekracza 28,9 tys. zł. W przypadku dziewięcioletniego Volkswagena Golfa to ponad 13,5 tys. zł, natomiast kupujący „odchudzone” o 100 tys. km 13-letnie BMW traci na oszustwie sprzedającego 7,5 tys. zł – wynika z analiz autoDNA.

Foto: Tomasz Sitarski

Największe straty finansowe ponoszą kupujący samochody młode wiekiem, zwłaszcza kilkuletnie. Nieuczciwemu handlarzowi najbardziej opłaca się cofnąć licznik w przypadku samochodów używanych mających do ośmiu, maksymalnie 12 lat. W przypadku samochodów przynajmniej kilkunastoletnich utrata wartości, a więc potencjalne korzyści sprzedającego, są już znacznie mniejsze.

Popularne auta najwięcej tracą

Według danych autoDNA cofanie liczników odbija się zwłaszcza na wartości popularnych samochodów kompaktowych. Przykładowo maksymalnie trzyletni benzynowy Golf, w którym licznik cofnięto o 25 tys. km, traci na wartości prawie 12 tys. zł., podczas gdy Audi Q5 z silnikiem Diesla niespełna 1,7 tys. zł. Z kolei kiedy kupujący liczącego od pięciu do ośmiu lat Forda Focusa przy takim samym cofnięciu licznika traci 6,5 tys. zł, to utrata wartości podobnego wieku Opla Insignii wynosi zaledwie 613 zł.

Ocenia się, że samochody z silnikami benzynowymi zwykle pokonują 15–20 tys. km rocznie, a te z silnikami wysokoprężnymi – 30–60 tys. km. Oznacza to, że np. dziesięcioletnie auto z jednostką benzynową powinno mieć co najmniej 150 tys. km przebiegu, a z silnikiem Diesla – przynajmniej 300 tys. km. Natomiast cofnięcie licznika nawet o tę drugą wartość wcale nie należy do rzadkości.

Choć cofanie liczników jest zagrożone karami zarówno w Polsce, jak i w krajach UE, a także w USA, procederu nie udaje się zatrzymać. Problemem pozostaje także możliwość sprawdzenia stanu technicznego i pochodzenia auta. Jak wynika z badań, ponad połowa kierowców doświadczyła trudności związanych z ukrytymi wadami i zatajeniem istotnych informacji przez sprzedających. Jedną z najczęstszych bolączek była konieczność dokonania kosztownych napraw tuż po (31 proc.) lub w kilka miesięcy po zakupie (29 proc.). Aż 53 proc. badanych osób dowiedziało się o ukrytych usterkach dopiero od mechanika w warsztacie – podaje raport „Fakty i mity rynku aut używanych” przygotowany przez Minds & Roses.

Zdecydowana większość po wypadkach

Niestety, zdecydowana większość używanych samochodów, jakie trafiły w ubiegłym roku do Polski z zagranicy, ma za sobą wypadkową przeszłość. Z obejmującego 2024 r. raportu zajmującej się badaniem historii pojazdów firmy carVertical wynika, że w przypadku aut z rynku amerykańskiego – to obecnie trzecie pod względem wielkości źródło prywatnego importu, a trzecie z uwagi na liczbę wygenerowanych w ub. roku raportów dla polskich użytkowników – uszkodzonych było 93,6 proc. pojazdów. Wśród samochodów sprowadzanych z Niemiec – ich udział w raportach carVertical przekraczał jedną trzecią – wypadki lub kolizje miało za sobą 86,6 proc. W autach z Belgii będącej także popularnym kierunkiem dla importerów, odsetek okazał się jeszcze wyższy – 88,3 proc., a wśród tych sprowadzanych ze Szwajcarii sięgnął 90 proc.

Czytaj więcej

Polska coraz mocniej przyciąga używane samochody po kolizjach i wypadkach

Auta pochodzące z rynku krajowego sprawdzić jest łatwiej. W przypadku używanych samochodów sprowadzanych z zagranicy to znacznie trudniejsze. Tymczasem w tym roku na polskie drogi może ich trafić milion – prognozuje Instytut Samar. Byłby to efekt większej podaży m.in. na skutek postępującej elektryfikacji, skłaniającej część posiadaczy samochodów spalinowych do wymiany ich na elektryczne.

Jednak luty przyniósł zastopowanie długotrwałego, trwającego nieprzerwanie przez 19 miesięcy wzrostu importu. W ubiegłym miesiącu sprowadzono do Polski niespełna 77,2 tys. używanych samochodów osobowych i lekkich dostawczych, co jest wynikiem o 2,5 proc. słabszym niż rok wcześniej. – Łącznie w pierwszych dwóch miesiącach 2025 r. sprowadzono z zagranicy do Polski 154,2 tys. używanych aut o masie do 3,5 tony – informuje Samar.

Średnia wieku aut z importu to 12 lat

Na całym rynku wtórnym w ubiegłym miesiącu na kupujących czekało 289,7 tys. ofert. Co prawda, to o 15 proc. mniej niż miesiąc wcześniej w styczniu (zarazem średnia cena zmalała o 1 tys. zł do 33,9 tys. zł, a mediana przebiegu obniżyła się do 159 tys. km), ale w porównaniu z lutym 2024 r. liczba ofert wzrosła o prawie połowę, co spowodowało spadek średniej ceny o 6,1 tys. zł. – Bardzo duży wzrost liczby ofert na rynku wtórnym w porównaniu z lutym ubiegłego roku to efekt stale poprawiającej się dostępności samochodów używanych, pochodzących zarówno z importu, jak i z rynku krajowego – uważa Karolina Topolova, dyrektor generalna i prezes zarządu Aures Holdings, operatora sieci AAA Auto.

Czytaj więcej

Z zagranicy płynie fala używanych starych aut

Wiek importowanych aut ustabilizował się i na początku stycznia wynosił 11,92 roku, o około sześć miesięcy mniej niż średnia z 2024 roku. Decydujący wpływ na taki wiek mają samochody osobowe z silnikami benzynowymi (12,30 roku). Według danych Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego w styczniu największy – 57,3-procentowy, udział miały auta liczące więcej niż dziesięć lat. Drugą grupę – to jedna trzecia sprowadzanych samochodów – stanowiły pojazdy w wieku od czterech do dziesięciu lat. Natomiast samochody najmłodsze wiekiem, niespełna czteroletnie, miały w styczniowym imporcie 9,1-procentowy udział.

W grupie aut młodych będzie rósł udział samochodów elektrycznych. Jak podaje Carvago, jedna z największych w Europie platform internetowych oferujących samochody z drugiej ręki, w ubiegłym roku pojazdy w pełni elektryczne stanowiły już jedną dziesiątą wszystkich sprzedanych za jej pośrednictwem aut.

Używane elektryki z potencjałem wzrostu

W lutym prywatny import elektryków zwiększył się o ponad jedną trzecią. Pokazuje to, że na rynku coraz wyraźniej zaznacza on swoją obecność, choć udział w sprzedaży elektryków z drugiej ręki pozostaje niższy niż w przypadku nowych aut. Wskazuje to jednak na duży potencjał wzrostu dla pojazdów używanych. – Dla dilerów kluczowe jest przede wszystkim rzetelne udokumentowanie stanu baterii oraz zapewnienie kompleksowego doradztwa, ponieważ dla wielu klientów jest to pierwszy kontakt z samochodem elektrycznym – mówi Petr Knap, ekspert ds. sektora motoryzacyjnego w międzynarodowej firmie doradczej EY.

Czytaj więcej

Rośnie import używanych aut. Niewiele wiadomo, w jakim są stanie

Jednak według Roberta Lewandowskiego, menedżera w Carfax Polska, Polacy wciąż nie są przekonani, czy używany samochód elektryczny jest odpowiednim zakupem do zapewnienia mobilności rodzinie. Składa się na to szereg czynników, jak słabo rozwinięta infrastruktura ładowania czy obawa przed wysokimi kosztami utrzymania, np. wskutek konieczności wymiany baterii. – To również nieprzewidywalna cena odsprzedaży wraz z wątpliwościami co do możliwości odsprzedaży w oczekiwanej zwyczajowo dla pojazdów konwencjonalnych cenie po kilku latach użytkowania – stwierdza Lewandowski.

Nawet co trzeci sprowadzany z zagranicy używany samochód może mieć cofnięty licznik – ostrzega firma autoDNA zajmująca się dostarczaniem raportów o historii pojazdów. Oznaczałoby to, że co roku do Polski może trafiać blisko 300 tys. aut ze zmanipulowanym drogomierzem. Tymczasem przy liczniku cofniętym o 100 tys. kilometrów utrata wartości dla kupującego takie auto miałaby sięgać od kilku do kilkudziesięciu tys. zł w zależności od marki i modelu samochodu. Przykładowo dla liczącego od roku do trzech lat Audi A4 z benzynowym silnikiem strata przekracza 28,9 tys. zł. W przypadku dziewięcioletniego Volkswagena Golfa to ponad 13,5 tys. zł, natomiast kupujący „odchudzone” o 100 tys. km 13-letnie BMW traci na oszustwie sprzedającego 7,5 tys. zł – wynika z analiz autoDNA.

Pozostało jeszcze 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Mężczyzna stracił 1800 zł na stacji paliw. Policja ostrzega przed oszustwem
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Biznes
Donald Trump ostrzegł koncerny motoryzacyjne, by nie podnosiły cen w reakcji na cła
Biznes
Prezes stadniny w Janowie ma nową pracę. Zostanie szefem Krajowej Grupy Spożywczej
Biznes
Pekin znów zaprasza zagraniczne inwestycje. Xi: Chiny to żyzny grunt
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Biznes
Asseco o zyskach, dywidendzie i roszadach właścicielskich. Firma chwali się wynikami
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście