Decyzję, o której KE poinformowała w środę, Pekin uznał za przejaw protekcjonizmu i ostrzegł, że negatywnie wpłynie ona na handel i współpracę gospodarczą. Na rynku nie brak głosów, że może to oznaczać początek wojny handlowej.
Ucierpiały kursy akcji chińskich producentów aut elektrycznych. W przypadku BYD akcje staniały o 3,8 proc, SAIC Motor Corp, czyli właściciela marki MG o 3,4 proc., a Xpeng i Nio straciły po 2,7 proc.
Czytaj więcej
Decyzja Komisji Europejskiej o zbadaniu importu samochodów elektrycznych produkowanych przez Chińczyków nie wzięła się z niczego.
Pekin oskarża UE o protekcjonizm
Chińczycy są oburzeni i bronią swoich producentów. „Unijne dochodzenie jest niczym innym jak czystym protekcjonizmem, który poważnie zaszkodzi i wykolei rozwój światowej motoryzacji, zerwie łańcuchy dostaw, w tym także w samej Unii Europejskiej. Będzie też miało wpływ na stosunki handlowe i współpracę gospodarczą między UE i Chinami. A Chiny będą zwracać szczególną uwagę na tendencje protekcjonistyczne w UE i podejmować dalsze działania, a także zdecydowanie chronić uzasadnione prawa i interesy chińskich firm” — czytamy w oświadczeniu chińskiego Ministerstwa Handlu.
Dochodzenie, o jakim poinformowała w ostatnią środę przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen ma wyjaśnić, czy ceny aut elektrycznych importowanych z Chin nie zostały sztucznie zaniżone z powodu ogromnych dotacji państwowych. Teraz Chińczycy starają się dowieść, że przewaga konkurencyjna sektora wcale nie wynika z dotacji.