Większość z nich deklaruje, że nie zostawi swoich rosyjskich pracowników i obiecuje, że będzie im płacić przez dłużej nieokreślony czas. Grozi im także to, że Rosjanie znacjonalizują ich biznesy, o czym rzecznik Kremla otwarcie mówi. Firmy rosyjskie z kapitałem zagranicznym dają dzisiaj pracę 3 milionom Rosjan. Firmy, które zdecydowały się na wyjście z tego rynku zatrudniają przynajmniej 200 tysięcy. Zapewne jest ich więcej, skoro sam francuski Leroy Merlin zatrudnia w Rosji 45 tys. osób.
Andrew Forrest, prezes Fortescue Metals Group Ltd, która zajmuje się w Rosji wydobyciem rudy żelaza wycofując się w ostatnim tygodniu powiedział otwarcie „Jeśli chociaż dolara zarobisz teraz w Rosji, to pamiętaj, że jest to zakrwawiony dolar”.
Dla większości z ponad 200 firm, które już opuściły Rosję udział miejscowego rynku w przychodach wynosił 4-10 procent. McDonald’s, który kilka dni opierał się przed wyjściem z Rosji ma w tym kraju 850 restauracji, w których zatrudnia 62 tysiące pracowników. Jak podał wiceprezes ds. finansowych, Kevin Ozan zawieszenie działalności z Rosji będzie firmę kosztowało 50 mln dolarów za każdy miesiąc. McDonald’s wyraźnie liczy na to, że uda mu się do Rosji wrócić. Bo jednocześnie poinformował, że nie rezygnuje ze swoich lokalizacji i cały czas będzie płacił czynsz.
Dla sieci sklepów należących do koncernu towarów luksusowych LHMV, zamknięcie na rok 124 sklepów w Rosji, oznaczałoby utratę przychodów w wysokości 213 mln euro, dla H&M ponad 52 mln euro, a Inditex (właściciel m.in. Zary i Bershka) miałby już znacznie większy problem, bo gdyby w tym roku miał w Rosji takie same obroty, jak w 2021, strata sięgnęłaby 1,9 mld euro. PepsiCo zostawiłoby na rosyjskim rynku ponad 100 mln dolarów. Ikea, która zatrudniała w Rosji 12 tysięcy ludzi, zostawi tam 63,2 mln euro potencjalnych przychodów. Adidas, który był jedną z pierwszych firm zagranicznych opuszczających Rosję, miał w tym kraju 7 tys. pracowników. Co więcej niemiecki koncern w obawie, że nastąpią poważne problemy, tuż przed rosyjską inwazją na Ukrainę przekazał do tego kraju poważne środki finansowe. Utracona sprzedaż, to 250 mln euro. - Nie wiem, na jak długo nam wystarczą środki, które mamy do dyspozycji w tym kraju, ale mam nadzieję, że sytuacja jakoś się unormuje. Jednak, kiedy to może się wydarzyć, tego dzisiaj nikt nie wie - powiedział prezes Adidasa, Kasper Rorsted.