To będzie znakomity początek roku dla polskiego rynku nowych aut. Z prognoz Instytutu Samar, jakie otrzymała „Rzeczpospolita", wynika, że styczniowa sprzedaż samochodów osobowych sięgnie 38 tys. sztuk. Będzie zatem o prawie jedną piątą wyższa niż w styczniu 2016 r. To także dobry prognostyk na cały 2017 r.: Samar przewiduje, że zamknie się on 445 tys. rejestracji. W porównaniu z ub. rokiem oznaczałoby to wzrost o blisko 29 tys. aut. A to prawie tyle, ile dealerzy sprzedali w styczniu dwa lata temu.
Dwucyfrowe zwyżki rejestracji w zdecydowanej większości marek przyniosło już pierwsze dziesięć dni stycznia. Cały rynek poszybował w górę o prawie 70 proc. Przy tym sprzedaż Skody podskoczyła o 90 proc., Volkswagena o 93 proc., Forda o 153 proc., a Fiata o 268 proc. Przybyło także klientów w salonach marek premium, zwłaszcza BMW, Audi i Volvo.
Kupują bez obaw
W sumie pierwsza dekada miesiąca przyniosła sprzedaż na poziomie 9,8 tys. aut. Po 20 dniach wzrosła do 23,7 tys. To o 28 proc. samochodów osobowych więcej niż w dwóch pierwszych dekadach stycznia ub. roku.
Słabą dynamikę miał jedynie rynek samochodów dostawczych: po 20 dniach stycznia rejestracje wyniosły 2239 sztuk – o zaledwie 0,2 proc. więcej niż rok wcześniej. Samar tymczasem zakłada, że w całym styczniu sprzeda się 3,7 tys. dostawczaków. Natomiast łączna styczniowa sprzedaż samochodów osobowych i dostawczych jest prognozowana na 41,7 tys., a w całym 2017 r. miałaby sięgnąć 505 tys. sztuk. W roku ubiegłym było to 475,9 tys.
Skąd ten dobry wynik stycznia? – Sytuacja gospodarcza jest stabilna, więc firmy, które mają największy wpływ na wielkość rynku, nie obawiają się inwestować w nowe samochody – tłumaczy Wojciech Drzewiecki, prezes Samaru. – A przede wszystkim mamy efekt wyprzedaży rocznika – dodaje.