Komisja Europejska przedstawiła w środę kolejne filary pakietu energetyczno-klimatycznego Fit for 55, którego celem ma być redukcja emisji CO2 o 55 proc. do 2030 r. i osiągnięcie neutralności klimatycznej w 2050 r. UE nie schodzi ze ścieżki zielonej transformacji mimo krytyki ze strony Polski.
Propozycja premiera
Premier Mateusz Morawiecki zapowiedział, że na szczycie UE w czwartek poruszy temat wpływu systemu handlu emisjami CO2 (ETS) na ceny energii i konieczność jego zreformowania, np. poprzez usunięcie z tego rynku instytucji finansowych. Dyplomaci, z którymi rozmawiała „Rzeczpospolita", przyznają, że Polska podnosiła ten temat w rozmowach dyplomatycznych i że niektóre inne kraje też wskazują na ETS jako możliwą przyczynę zwyżki cen energii, poprzez rekordowe ceny uprawnień do emisji CO2.
Jednak, jak wynika z projektu wniosków ze szczytu, z którymi zapoznała się „Rzeczpospolita", przywódcy nie zamierzają rozmawiać o szczegółach. Zachęcą Komisję Europejską do pogłębionej analizy, czego efektem mają być raporty ACER (unijnej agencji ds. współpracy urzędów regulacyjnych rynku energetycznego) i ESMA (europejskiego organu nadzoru nad rynkami kapitałowymi).
Czytaj więcej
Pomysł angażowania kapitału politycznego Polski do walki o likwidację czy jakieś fundamentalne zmiany w unijnym systemie handlu emisjami jest nietrafiony z kilku powodów.
Wstępne raporty już były i nie wskazały one ani na błędy w organizacji rynku energii elektrycznej, ani na spekulacje na rynku ETS. Wiodącą linią interpretacji jest przekonanie, że za wszystkim stoi zwyżka cen gazu, wywołana głównie ożywieniem gospodarczym po pandemii.