Internetowi naciągacze za dziesięć groszy

Tuż przed świętami w sieci zaroiło się od witryn udających aukcje. Kuszą niezwykle tanimi produktami. Zdaniem ich konkurentów to bardziej hazard niż handel

Aktualizacja: 17.12.2008 13:46 Publikacja: 17.12.2008 02:33

Internetowi naciągacze za dziesięć groszy

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Do wszystkich posiadaczy kont w portalu Interia dotarły w tym tygodniu zachęcające e-maile „Niesłychanie tanie kupowanie!”, a w nich przykładowe aukcje zakończone w świeżo uruchomionym portalu [link=http://www.Za10groszy.pl]Za10groszy.pl[/link]. I tak ich zwycięzcy zapłacili 30 zł za laptopa wartego 1399 zł czy 18 zł za 40-calowy telewizor LCD firmy Sony o wartości 3799 zł.

W tym samym czasie na największym w Polsce portalu [link=http://www.onet.pl]Onet.pl[/link] pojawiły się reklamy działającego od września na identycznych zasadach portalu Podbij.pl.

Powód zmasowanego ataku tego typu witryn jest prosty – święta. Jak oszacowała niedawno firma D-Link, w tym roku prezenty w sieci kupią 2 miliony Polaków.

Choć zdaniem właścicieli portali jest to świetny pomysł na biznes, według ich konkurentów – to zwykłe naciąganie. – To nie są serwisy aukcyjne. Jedyne, co je łączy z aukcjami, to podbijanie cen – mówi Rafał Agnieszczak, prezes zarządu [link=http://www.swistak.pl]Świstak.pl[/link]. – Ich działanie przypomina bardziej piramidę finansową, gdzie jeden człowiek wygrywa, a płacą głównie ci, którzy wzięli udział w aukcji – dodaje Tomasz Bator, wiceprezes sklepu [link=http://www.agito.pl]Agito.pl[/link].

Jak działają serwisy takie jak [link=http://www.Za10groszy.pl]Za10groszy.pl[/link], [link=http://www.Oligoo.pl]Oligoo.pl[/link] czy Podbij.pl? Aby wziąć udział w licytacji, trzeba wykupić tzw. punkty licytacyjne, których nazwy różnią się w zależności od witryny. Na przykład w Za10groszy.pl jeden taki punkt kosztuje od 10 do 24 groszy. Pozwala na podbicie wartości aukcji o 1 grosz. Tak więc jeśli użytkownik wylicytuje sprzęt wart 5000 zł za 1000 zł, wszyscy licytujący musieli przebić wcześniej cenę 100 tysięcy razy. Jeśli za każdą taką możliwość zapłacili 10 groszy, do właścicieli portalu trafia w sumie 10 000 zł plus wylicytowane 1000 zł. Na sukces zwycięzcy z nawiązką składają się więc wszyscy użytkownicy. Dla sklepu wystarczy, że towar zostanie wylicytowany za jedną dziesiątą jego wartości, by aukcja się zwróciła.

– To nie sprzedaż tylko loteria. Tyle że wartość środków przeznaczonych na nagrody jest dużo mniejsza niż w totolotku. Jeśli banki muszą podawać realne oprocentowanie, to taki serwis powinien podawać realne koszty brania udziału w licytacjach – mówi Tomasz Bator.

– W hazardzie istotny jest element losowy. U nas on nie występuje – ripostuje Marcin Gnarowski, rzecznik [link=http://www.Oligoo.pl]Oligoo.pl[/link].

Na dodatek każdy z użytkowników może ustawić sobie próg, poniżej którego system automatycznie podbija cenę aukcji. – Teoretycznie firma, która prowadzi serwis, ma dużą możliwość manipulacji. Automatyczne licytowanie może ustawić sobie np. ktoś związany ze sklepem i podbijać cenę do momentu, gdy będzie ona dla niego korzystna – mówi Bator.

– Jedynym sposobem na udowodnienie, że nie manipulujemy aukcjami, jest udostępnienie naszego kodu źródłowego. A tego nie możemy zrobić. Trzeba więc nam zaufać na słowo – odpowiada Gnarowski.

Co na to Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów? – Nie mieliśmy jeszcze skarg na taką działalność. W przyszłym roku robimy kontrolę świadczenia usług sieciowych, możliwe, że uwzględnimy tego typu witryny – mówi Maciej Chmielowski z UOKiK. – Z pewnością jednak przedsiębiorcy oferujący takie usługi muszą w sposób rzetelny informować konsumentów o zasadach, na jakich działają takie aukcje – dodaje.

[i]Masz pytanie wyślij e-mail do autora: [mail=h.salik@rp.pl]h.salik@rp.pl[/mail][/i]

Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”
Biznes
Davos w cieniu skandalu. Założyciel forum oskarżany o nadużycia finansowe i etyczne
Materiał Partnera
Kurierzy z międzynarodowymi walizkami
Biznes
Zwrot w wojnie handlowej Trumpa z Chinami. Ukraina odrzuca propozycje USA
Materiał Partnera
AI w firmie to wyzwanie dla pracowników i pracodawców