Polska zmienia się w plac budowy. Rząd i marszałkowie zapowiadają rozpoczęcie prac budowlanych na ok. 2,8 tys. km dróg. Na kolejnych 2 tys. km tras w tym roku wciąż będą trwały prace rozpoczęte w latach ubiegłych.
W tym roku wszyscy marszałkowie chcą wydać na modernizacje swoich dróg i budowę nowych prawie 2,6 mld zł, kolejne ok. 750 mln zł pójdzie na bieżące utrzymanie tras, którymi zarządzają, w tym także na drobne remonty. Podobna kwota zostanie też wyasygnowana w przyszłym roku. Dla porównania Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad na utrzymanie nawierzchni i bieżące remonty ma 790 mln zł. Jednak zarządza ok. 18,4 tys. km dróg i autostrad, a marszałkowie siecią 28,4 tys. km dróg wojewódzkich. Te kwoty to i tak kropla w morzu – remontów nie wymaga tylko 53 proc. dróg krajowych i zaledwie ok. 30 proc. dróg wojewódzkich.
Dla samorządów dróg, na które nigdy wcześniej nie było aż takich pieniędzy, zaczynają się dobre lata. Już w przyszłym roku pieniędzy na modernizację i budowy ma być więcej o ok. 1,5 – 2 mld zł. Zaczną bowiem spływać dotacje unijne za już wykonane inwestycje. – To znacznie więcej niż w poprzednich latach, ale wciąż mało – uważa Adrian Furgalski, dyrektor ZGD TOR. Potwierdza to Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa. – Około 70 proc. dróg wojewódzkich kwalifikuje się do natychmiastowego remontu, a na to marszałkowie potrzebują ok. 10 mld zł rocznie, i to aż do 2020 roku – szacuje.
– Wymiana nawierzchni drogi kosztuje ok. 300 – 330 tys. zł za kilometr. Co roku robimy to na ok. 100 km dróg, chcemy od przyszłego roku zwiększyć tę liczbę dwukrotnie – mówi Mieczysław Struk, wicemarszałek województwa pomorskiego.
– Przebudowanie 1 km drogi w terenie zabudowanym kosztuje ok. 7 mln zł, w terenie niezabudowanym – 2 mln zł – wylicza Marta Milewska, rzecznik marszałka mazowieckiego.