Zwykły szpital nie wystarczy

Specjalistyczną terapię trzeba zacząć w ciągu pierwszej doby - mówi dr Andrzej Krajewski, ordynator Centrum Leczenia Oparzeń w Gryficach

Publikacja: 19.09.2009 04:37

Andrzej Krajewski

Andrzej Krajewski

Foto: Fotorzepa

[b]RZ: Po jakim czasie od wypadku lekarze będą mogli ocenić, czy ciężko poparzeni górnicy wrócą do zdrowia? [/b]

[b]Dr Andrzej Krajewski, ordynator Centrum Leczenia Oparzeń w Gryficach: [/b]W naszej dziedzinie medycyny nie można tego określić. Nie jest tak, jak przy innych rodzajach leczenia: że np. po pięciu dniach wiadomo, iż kryzys minął. Przy leczeniu oparzeń nie istnieje pojęcie „kryzys”. Czasem leczymy pacjenta bardzo agresywnymi metodami przez wiele tygodni.

[b]Jakie szanse na przeżycie ma pacjent z rozległymi poparzeniami?[/b]

Przede wszystkim nie chcę mówić o ofiarach wypadku kopalni w Rudzie Śląskiej – nie wiem jeszcze, w jakim są stanie. Statystyka mówi, że u pacjenta z 60 – 70-procentowymi poparzeniami szanse na przeżycie wynoszą ok. 50 procent. To znaczy, że szansa jest duża! Pacjenci z poparzeniami 30

– 40 procent ciała powinni w zdecydowanej większości przeżyć wypadek. Warunkiem jest oczywiście, by leczenie odbywało się w specjalistycznym ośrodku.

[b]Na czym ono polega?[/b]

Wspomagamy oddech, pracę nerek, odżywiamy i nawadniamy pacjenta, podaje- my antybiotyki. Równocześnie usuwamy zniszczoną przez poparzenia tkankę. Wszystkie te zabiegi trzeba prowadzić równocześnie, jak tylko pacjent trafi do specjalistycznego ośrodka. I to dlatego leczenie takiego chorego jest tak drogie.

[b]Jaką rolę odgrywa tu czas?[/b]

Z reguły w pierwszej kolejności poparzeni trafiają na oddziały intensywnej terapii w zwykłym szpitalu – tam są zabezpieczane ich podstawowe funkcje życiowe, uzupeł- niane płyny, podawane środki przeciwbólowe. Następnie powinni trafić do takiego ośrod- ka jak nasz – jest na to kilka, maksymalnie kilkanaście godzin. Jeśli nie stanie się to w ciągu doby, szanse na przeżycie maleją.

[b]Jak to bywa w praktyce?[/b]

Szpitale często czekają do czwartej, piątej doby z przekazaniem nam chorego z poparzeniami. To jest dla niego niekorzystne.

[b]Może ośrodków leczenia oparzeń jest za mało? [/b]

Nie, jest pięć w całym kraju, w którymś z nich zawsze jest wolne miejsce dla poparzonego. Lokalizacja nie gra roli – wieziony jest do ośrodka śmigłowcem. Wolne miejsca zgłaszamy codziennie Lotniczemu Pogotowiu Ratunkowemu. System działa dość dobrze. Wypadek w kopalni to jednak sytuacja wyjątkowa, choćby dlatego, że równocześnie jest wiele ofiar.

[b]Są dla nich miejsca?[/b]

Część górników już znalazła się w szpitalu w Siemianowicach Śląskich. W pozostałych: Gryficach, Łęcznej, Poznaniu, Nowej Soli jest dla nich w sumie dziesięć miejsc na oddziałach intensywnej terapii. Osoby z mniej rozległymi poparzeniami także powinny być leczone w naszych ośrodkach, choć nie na OIOM. Potrzebne jest im jednak specjalistyczne leczenie, i to podjęte najpóźniej w ciągu doby od wypadku.

[b]RZ: Po jakim czasie od wypadku lekarze będą mogli ocenić, czy ciężko poparzeni górnicy wrócą do zdrowia? [/b]

[b]Dr Andrzej Krajewski, ordynator Centrum Leczenia Oparzeń w Gryficach: [/b]W naszej dziedzinie medycyny nie można tego określić. Nie jest tak, jak przy innych rodzajach leczenia: że np. po pięciu dniach wiadomo, iż kryzys minął. Przy leczeniu oparzeń nie istnieje pojęcie „kryzys”. Czasem leczymy pacjenta bardzo agresywnymi metodami przez wiele tygodni.

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Biznes
Gdzie wyrzucić karton po mleku? Nie wszyscy znają dobrą odpowiedź
Biznes
Uczelnie chronią zagranicznych studentów. „Zatrudnijcie adwokata, nie opuszczajcie USA”
Biznes
Chiny zbliżają się do UE. Rekord na GPW. Ukrainie grozi niewypłacalność
Biznes
Unia Europejska nie wycofuje się z ESG
Biznes
Trwa konkurs dziennikarski „Voice Impact Award”