Bugatti przedstawiło koncept swojej sportowej limuzyny już na zeszłorocznych targach motoryzacyjnych w Genewie. Jednak od prototypu do seryjnej produkcji droga długa. Wygląda na to, że firmie udało się pokonać wszystkie przeszkody i model nazwany 16C Galibier ostatecznie jednak powstanie. Na sfinansowanie całego przedsięwzięcia zgodził się Volkswagen, który od 1998 roku jest właścicielem Bugatti.
- Samochody czterodrzwiowe otworzyły nowy rynek dla egzotycznych producentów. Wejście w ten obszar Bugatti jest uzasadnione. To marka bardzo pielęgnująca swój styl i dziedzictwo – komentuje Kevin Tynan, analityk rynku motoryzacyjnego z Bloomberg Industries.
Duży wpływ na decyzję Volkswagena ma Wolfgang Duerheimer, były dyrektor rozwojowy Porsche, który objął fotel szefa Bugatti i Bentleya (obie marki z grupy Volkswagena) w lutym. Od tamtego czasu nie ustawał w naciskach na kierownictwo koncernu, aby ten zgodził się wesprzeć ambitny projekt.
Z nieoficjalnych informacji wynika,że Bugatti Galibier, którego nazwa pochodzi od najtrudniejszej przełęczy na trasie rowerowego Tour de France, będzie miał pod maską 16-cylindrowy silnik o mocy 1000 koni mechanicznych. Pierwsze dostawy na rynek są spodziewane w 2013 lub 2014 roku.
Luksusowe marki samochodowe, które dotychczas produkowały głównie małe supersamochody rozszerzają swoją ofertę o limuzyny o sportowej linii nadwozia z dużymi silnikami czyli tzw. czterodrzwiowe coupe, na które ostatnio jest bardzo duży popyt. Porsche dla przykładu wypuściło model Panamera, którego sprzedaż w ciągu ostatnich pięciu miesięcy wzrosła aż o 44 proc. osiągając prawie 10 tys. sztuk. Wynik ten przyczynił się do potrojenia zysków producenta w tym okresie.