To duży, nawet 35-proc. skok, jeśli wziąć pod uwagę publikowane przez operatora wcześniej liczby, oscylujące wokół 730-760 tys.
150 tys. linii dzwoniących więcej
- Na przełomie II i III kwartału przeprowadziliśmy inwentaryzację zasobów i okazało się, że mniej więcej od początku tego roku mamy o 150 tys. linii dzwoniących więcej niż wykazywaliśmy – wyjaśnia Arkadiusz Miszuk, prezes Dialogu.
„Odkrycie" wprowadziło zamieszanie w strukturze bazy spółki (dziś ma mniej więcej tyle samo linii co przejmująca ją Netia), ale nie oznacza wzrostu przychodów stacjonarnego telekomu. – Przychody z tych linii były ewidencjonowane - zapewnia Miszuk.
Gdyby tak nie było, w III kwartale br. Dialog zanotowałby raczej wzrost, a nie spadek przychodów. A tak, jego skonsolidowane wpływy ze sprzedaży wyniosły 127,3 mln zł, o 5 proc. mniej niż w analogicznym okresie 2010 r. Co więcej, zarząd tłumaczy ten ubytek właśnie deprecjacją wpływów w segmencie telefonii stacjonarnej. - Spadek przychodów przyniosły nam głównie usługi głosowe: zarówno na własnej sieci, jak i w usłudze WLR . Część spadku udało nam się pokryć przychodami z telewizji, Internetu i przede wszystkim z głosu mobilnego – powiedział prezes.
Z jego wypowiedzi wynika, że biznes wirtualnego operatora (na sieci Polkomtela) idzie Dialogowi bardzo dobrze: w ciągu 9 miesięcy przyniósł firmie 10 mln zł przychodów, czterokrotnie więcej niż w 2009 r., co oznacza, że miesięczne ARPU wynosi tu 25 zł. – Dwa lata temu, gdy zaczynaliśmy, wszyscy przekonywali nas, że szybko znajdziemy się pod wodą. Te wyniki dowodzą, że jest inaczej, choć minie jeszcze trochę czasu, aż projekt się zwróci – mówił prezes.