Zapotrzebowanie na ryby przewyższa ich podaż – tak producenci przetworów rybnych tłumaczą sobie drastyczne podwyżki surowca. Ceny świeżego pstrąga poszły w górę w ciągu roku o 14 proc., karpia – o 21 proc., filetów z mintaja – o 24 proc. Ale najwięcej trzeba zapłacić za śledzie. We wrześniu tego roku płaty ze śledzi kosztowały o jedną trzecią więcej niż przed rokiem.
Podwyżki cen zbytu powoli się przekładają na ceny na półkach sklepowych, co najbardziej widać w przypadku ryb wędzonych. Polacy nie są jednak gotowi płacić bardzo drogo za ryby, dlatego popyt na nie zaczął spadać. W ciągu roku zjadamy zaledwie 13 kg ryb na głowę, połowę średniej unijnej. Od stycznia do końca czerwca zjedliśmy o 7,5 proc. mniej ryb niż przed rokiem.
Mimo niskiego popytu Polska jest dużym producentem przetworów rybnych. Nasze zakłady eksportują połowę swojej produkcji. Teraz jednak czeka je trudny rok. – W tym momencie mamy już zagwarantowane potrzebne ilości, ale nie jest tak prosto zaopatrywać się w Polsce, szukamy dostawców za granicą – mówi Hubert Błaszczak, menedżer ds. produktu w giełdowej spółce Graal.
Dodaje, że kurs euro podnosi ceny surowca dla polskich zakładów. To pogarsza opłacalność produkcji.
– W sierpniu 2011 r., trzeci miesiąc z rzędu, malała produkcja ryb, przetworów rybnych i owoców morza w dużych zakładach przetwórstwa rybnego – zauważa Krzysztof Hryszko z Instytutu?Ekonomiki?Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej.