Słabnący popyt na nowe auta coraz mocniej odbija się na kondycji autoryzowanych salonów. Dramatycznie pogarszają się wyniki finansowe dilerów. Według wywiadowni gospodarczej Soliditet Polska z grupy Bisnode, która badała sytuację sprzedawców aut, już wiosną blisko połowa firm handlujących samochodami miała kłopoty finansowe: 26 proc. ogółu sprzedających było w kondycji słabej, a 20,5 proc. w bardzo słabej. Wywiadownia przebadała blisko 1,5 tys. sprzedawców. W tym 815 salonów aut nowych i 106 autokomisów.
Od wiosny sytuacja znacznie się jednak pogorszyła. Jak informuje Instytut Badań Rynku Motoryzacyjnego Samar, dynamika sprzedaży słabnie z miesiąca na miesiąc. – Można przypuszczać, że obecnie rzeczywistość jest jeszcze bardziej brutalna. I nie ma podstaw, by w niedługim czasie mogło się to zmienić – mówi Tomasz Starzyk, analityk Soliditet.
Według Związku Dealerów Samochodowych, salony redukują zatrudnienie. Pierwsza fala zwolnień przetoczyła się przez punkty dilerskie jeszcze przed wakacjami. – Wszystko wskazuje na to, że wrzesień okaże się pod tym względem jeszcze gorszy – ostrzega Marek Konieczny, prezes Związku Dealerów Samochodów.
Zdaniem Adama Pietkiewicza, prezesa największej w kraju dilerskiej grupy PGD, obecna sytuacja przypomina tę sprzed 11 lat. Wtedy także rynek dramatycznie się osłabił. – Od dekady branża nie może podnieść sprzedaży znacząco ponad poziom 300 tysięcy nowych aut. Wygląda to źle zwłaszcza teraz – mówi Pietkiewicz.
W czasie wakacji ruch w salonach spadł w porównaniu z latem ub.r. o połowę. We wrześniu niższy jest o jedną trzecią. – Na branżę motoryzacyjną przekładają się problemy innych sektorów gospodarki. Na przykład banki odmawiają kredytowania inwestycji samochodowych, tłumacząc, że poniosły straty na pożyczkach dla firm budowlanych – tłumaczy Pietkiewicz.