Metoda została już zaakceptowana przez niemieckich regulatorów. Tyle, że można ją zastosować jedynie w dużych silnikach. Koncern nadal pracuje nad rozwiązaniem dla silników 1,2-litrowych. Koszt całej operacji jest szacowany przez profesora Ferdinanda Dudenhoeffera, niemieckiego eksperta motoryzacyjnego z Uniwersytetu Duisburg-Essen, na pół miliarda euro, czyli znacznie mniej, niż koncern odpisał wcześniej na te wydatki (6,7 mld euro).
- Wbrew wielu ekspertom Volkswagen pozbierał się finansowo po tej aferze znacznie szybciej, niż tego powszechnie oczekiwano - uważa profesor.
Teraz jego zdaniem największe problemy czekają Volkswagena w Stanach Zjednoczonych, gdzie opinia publiczna, nie mówiąc już o władzach, jest znacznie mniej pobłażliwe w obronie praw konsumentów. W Stanach VW będzie musiał zapłacić surowe kary za oszukiwanie kupujących auta marek produkowanych przez grupę. I stawić czoło pozwom sądowych ze strony nabywców. W USA naprawa aut będzie również bardziej skomplikowana, bo normy ochrony środowiska są w tym kraju znacznie ostrzejsze. Władze Kalifornii poinformowały VW w ostatnią środę,25 listopada, że Volkswagen, Audi i Porsche mają 45 dni na podanie konkretnej informacji, w jaki sposób zamierzają przeprowadzić akcję przywoławczą dla aut z silnikami 3-litrowymi. Wcześniej wyznaczyła termin dla silników 2-litrowych.
W Europie VW zabierze się do montowania elementów oczyszczających spaliny na początku 2016 r. i planuje zakończenie akcji przywoławczej dla 8,5 mln aut do końca przyszłego roku. Według inżynierów koncernu zaproponowane rozwiązania nie powinny mieć wpływu na osiągi aut, chociaż 100-procentowych gwarancji na to nie dają. Ale prostota całej operacji stawia nieuchronne pytanie: skoro jest to takie łatwe, to czemu VW nie montował tych urządzeń od początku?
W samym koncernie nadal trwa dochodzenie w sprawie źródeł „afery spalinowej", która tak bardzo zaszkodziła wizerunkowi VW na świecie. Nowy prezes Matthias Mueller poinformował, że wyjaśnienie potrwa jeszcze kilka miesięcy, ale tylko do końca listopada pracownicy mają czas na ujawnianie winnych w zamian za gwarancje, że nie zostaną ukarani wymówieniami. Na razie zawieszonych zostało ośmiu pracowników, którzy brali udział w spalinowym procederze. Wiadomo że jest wśród nich trzech menedżerów wysokiego stopnia, którzy byli odpowiedzialni za silniki. Tyle,że nazwiska tych trzech menedżerów znane są od dawna - to Wolfgang Hatz, odpowiedzialny za dział R&D w Porsche, Ulrich Hackenberg, który kierował działem silników i napędu dla wszystkich marek Grupy VW, oraz Heinz-Jakob Neusser, szef R&D w VW.