Dyskusja o Centralnym Porcie Komunikacyjnym została sprowadzona do publicznego plebiscytu, gdzie emocje są na pierwszym miejscu, a argumenty i postulaty rozważnego podejścia do inwestycji gubią się w przekrzykiwaniu się zwolenników i przeciwników tej inwestycji.
Państwo powinno uzupełniać i wspierać prywatny biznes w rozwoju kapitałochłonnej infrastruktury, takiej jak transport, sieci energetyczne, infrastruktura cyfrowa, a nade wszystko powinno stabilizować otoczenie biznesu.
Racjonalność skracania łańcuchów dostaw – przynajmniej z punktu widzenia odporności gospodarki – wymaga uzyskania przewag kosztowych produkcji w Europie.
Szanse można wykorzystać, ale i zaprzepaścić. Współpraca powinna być trwała. Trzeba ją oprzeć na jasnych zasadach i zdefiniowanych politykach publicznych.
Niewiele rzeczy powoduje tyle konfliktów, jak próba zmiany zachowań komunikacyjnych mieszkańców miast. Samorządy muszą liczyć się z ich oporem i powinny być przygotowane do opartej na argumentach dyskusji.
Najprostszy sposób na dekarbonizację transportu to rezygnacja z dojazdów, a przynajmniej ich skrócenie. Pomoże zdalna praca i nauka. Tak jak w pandemii.
W transporcie drogowym obniżenie emisyjności jest trudne: wymaga on pojazdów o dużej mocy, a tu napęd akumulatorowy nie sprawdza się. Rozwiązaniem są ogniwa paliwowe zasilane wodorem.
Wobec wyzwań klimatycznych i zakłóceń łańcuchów dostaw nabiera kształtów idea autonomicznej Europy. Mamy szansę, jeśli wpiszemy się w megatrendy dekarbonizacji i cyfryzacji.