Najnowsze doświadczenia nie są dobre. Kilka niezależnych źródeł potwierdza, że amerykański prezydent nie ostrzegł ani Polski, ani Ukrainy przed ogłoszeniem 19 maja, że nie zamierza dłużej blokować budowy gazociągu Nord Stream 2. Okazji do konsultacji było wiele, w tym rozmowa telefoniczna miesiąc wcześniej sekretarza stanu Antony'ego Blinkena z szefem MSZ Zbigniewem Rauem.
– Przywodzi to na myśl okoliczności ogłoszenia przez Baracka Obamę 17 września 2009 r., w 70. rocznicę napadu ZSRR na Polskę, rezygnacji z budowy elementów tarczy antyrakietowej, która miała strącać rakiety międzykontynentalne wystrzelone z Iranu. Rząd Donalda Tuska był całkowicie zaskoczony tą decyzją – można usłyszeć w Warszawie.
Bojkot Sancheza
Teraz polskie władze obawiają się, że Nord Stream 2 okaże się precedensem, który określi tryb postępowania ekipy Bidena wobec Polski i krajów naszego regionu. Tę ocenę podzielają niezależni eksperci. – Administracja Bidena poszła zbyt daleko w odmawianiu konsultacji z sojusznikami z Europy Środkowej przed spotkaniem z Władimirem Putinem – wskazuje „Rzeczpospolitej” Michał Baranowski, dyrektor warszawskiego biura amerykańskiego instytutu German Marshall Fund.
Najlepszym sposobem, aby wyjść naprzeciw polskim obawom, byłoby osobne spotkanie Andrzeja Dudy z Bidenem przy okazji szczytu NATO w Brukseli 14 czerwca, dwa dni przed rozmowami w Genewie przywódców USA i Rosji. Jednak na razie amerykański prezydent ustalił tu tylko dwustronne konsultacje z tureckim odpowiednikiem Recepem Erdoganem. Polskie zabiegi, które trwają już od wielu tygodni, są więc kontynuowane. Jeśli zakończyłyby się porażką, przynajmniej jakąś rekompensatą mogłaby być oddzielna rozmowa w belgijskiej stolicy Zbigniewa Raua z Antonym Blinkenem. Tym bardziej że obaj (podobnie jak Biden i Duda) będą uczestniczyli w jeszcze jednym wydarzeniu w Brukseli: szczycie USA–UE. Niezależnie od tego w Warszawie podejmowane są próby przeprowadzenia polsko-amerykańskich konsultacji na szczeblu wiceszefów MSZ.
Biden przez wiele miesięcy nie dzwonił do Dudy. Polski prezydent w końcu zdecydował się na wyjazd 10 maja do Rumunii, aby jako współgospodarz szczytu „bukareszteńskiej dziewiątki" (sojuszników ze wschodniej flanki NATO) wziąć udział w spotkaniu, do którego dołączył zdalnie Biden.