Trwają przesłuchania przed Senatem Amy Coney Barrett kandydatki Donalda Trumpa na sędziego Sądu Najwyższego. Skąd tak duże kontrowersje wokół tej osoby? Czy jako prawnik nie spełnia kryteriów przynależności do tak szacownego gremium?
Prof. Andrzej Bryk: Absolutnie spełnia. Jej kompetencje są wyjątkowe. Barrett jest sędzią sądu apelacyjnego dla stanów Wisconsin, Illinois i Indiany, profesorem prawa Uniwersytetu Notre Dame. Terminowała u Antonina Scalii, jednego z najwybitniejszych konserwatywnych sędziów w USA, zmarłego w 2016 r. Spełnia wszystkie kryteria merytoryczne, aby objąć ten urząd.
To skąd te kontrowersje?
Jest konserwatystką i katoliczką wierną magisterium Kościoła. Ale konserwatyzm i taki katolicyzm to w USA w konfrontacji z liberalną lewicą mieszanka wybuchowa. Zmobilizowały się przeciw Barrett organizacje LGBT i zwolennicy aborcji. W czasie przesłuchań na sędziego apelacyjnego demokratyczna senator Dianne Feinstein stwierdziła: „dogmatyzm [katolicki ] głośno przemawia przez panią i to jest problemem". Zaprotestowali senatorzy republikańscy i konstytucjonaliści, też liberalni, argumentując, że takie oskarżenie to stosowanie niekonstytucyjnego „testu religijnego" przy obejmowaniu stanowisk publicznych. Usiłowania, by stosować go do katolików, są jednak obecnie w Stanach Zjednoczonych, a także w Europie, już nagminne. Republikanie przekonują , że nominacja Barrett będzie gwarantem ukrócenia konstytucyjnego woluntaryzmu sędziów. Demokraci, że zniszczy najważniejsze zdobycze liberałów ostatniego półwiecza, głównie konstytucyjne prawo do aborcji, małżeństwa homoseksualnego i ustawę zdrowotną zwana Obamacare.
Bycie katolikiem w USA to chyba nic złego. Prezydent John Kennedy nim był, obecny kandydat na prezydenta Joe Biden też tak deklaruje i nikt nie ma z tym problemu. Dlaczego właśnie katolicyzm Barrett przeszkadza?