Koronawirus nie istnieje, a noszenie maseczek (kagańców!) ma jedynie na celu ogłupienie nas wszystkich przez rząd. Bill Gates wyprodukował koronawirusa, żeby doprowadzić do depopulacji ludzkości, a na koniec zaszczepić nas wszystkich szczepionką, która doprowadzi do końca ten projekt, ewentualnie będzie zawierać, jak to szczepionka, mikrochipy, za pomocą których ukryty „głęboki rząd" będzie nami wszystkimi kierował. Masoneria, oczywiście do spółki z Żydami, wymyśliła pandemię, żeby zamknąć wszystkie katolickie świątynie i zniszczyć szacunek dla kapłanów, a na koniec wepchnąć nas w ramiona Antychrysta.
Tego rodzaju opinie, w różnych konfiguracjach, powiązaniach i wersjach, krążą także w Kościele. W jednej z podwarszawskich parafii ksiądz podczas ogłoszeń opowiadał o falach 5G rozpylanych z samolotów. Inni rozsyłają sobie, z godną podziwu konsekwencją, opowieść anonimowej (a ja ośmielę się powiedzieć: fejkowej) siostry klauzurowej, która przekonuje, że gdy odpowiednio odczyta się nazwę Covid-19, to okazuje się, że zawiera ona w sobie... trzy szóstki. Na moim profilu facebookowym spotykam się regularnie ze świeckimi, którzy przekonują mnie, że wszystko jest już na ostatniej prostej, szczepionki mają nas włączyć w system Antychrysta, a „prawdziwie wierzący" muszą to nie tylko wiedzieć, ale i głosić jak Dobrą Nowinę.
Widmo herezji
I byłoby to wszystko nawet dość śmieszne, tak jak zabawne wydają mi się opowieści o reptilianach, zmiennokształtnych jaszczurach, które podszywając się pod postacie ludzkie, dążą do rządów nad światem (sam uwielbiam teorię, zgodnie z którą mój piesek Lutek jest nasłanym przez reptilian nietoperzem w skórze psa, którego celem jest donoszenie na nas do centrali ruchu reptiliańskiego), gdyby nie to, że w ten sposób katolicyzm zostaje sprowadzony do irracjonalizmu, a wyznawcy tej jego wersji w istocie zaczynają – bardzo często nieświadomie – wyznawać rozmaite wersje zlaicyzowanej gnozy, antyszczepionkowego lub wrogiego technice manicheizmu czy wreszcie świeckiego, materialistycznego millenaryzmu. Widmo wszystkich tych herezji krąży nad Polską i niewiele wskazuje na to, by łatwo można było się ich pozbyć.
Przesada? Niestety nie! Wystarczy odkryć, jakie struktury, a niekiedy wprost opowieści mityczne i mitologiczne, kryją się w trzewiach owych wierzeń. Zacznijmy od fundamentalnej dla każdej teorii spiskowej tezy o tym, że świat w istocie nie jest taki, jak się go przedstawia, jaki się zdaje, lecz jego prawdziwy sens ukryty jest przed profanami i dostępny jedynie „oświeconym", lepszym, potrafiącym czytać między wierszami czy nieulegającym propagandzie. To fundamentalne założenie wszystkich teorii spiskowych pochodzi z gnozy. To w niej uznaje się, że prawdziwy sens świata poznawany jest jedynie przez nielicznych oświeconych, którzy inaczej niż nieoświecony motłoch postrzegają prawdziwą rzeczywistość, a w związku z tym nie muszą podlegać ograniczeniom niesionym przez rzeczywistość czy prawo.
Drugą z fundamentalnych dla naszej cywilizacji struktur mitycznych, jakie odnajdujemy w opowieściach na temat koronawirusa, jest manicheizm, wedle którego w świecie toczy się nieustanna walka dobra ze złem i wciąż nie wiadomo, która ze stron wygra. W tej opowieści zbrodnicze zło nie dotyka nas wszystkich, nie jest przypadłością naszej natury, każdego człowieka, ale jest upersonifikowane w postaciach innego, obcego, który chce nas zniszczyć. Tym innym może być Bill Gates, masoneria, rząd światowy czy globalne struktury „systemu Antychrysta". Starcie ma charakter kosmiczny, a my – oczywiście ci, którzy są świadomi zagrożenia – uczestniczymy w nim po stronie dobra.