Trudno było znaleźć w poniedziałek na świecie rosnący indeks giełdowy. Przez globalne giełdy przetaczała się fala spadków. Japoński indeks Nikkei 225 zamknął się 2 proc. na minusie, tajski indeks SET spadł o 2,9 proc., rosyjski RTS zniżkował po południu o prawie 4 proc. Niemiecki DAX zniżkował późnym popołudniem o 2,6 proc., amerykański Dow Jones Industrial o 1,8 proc., brazylijski Bovespa o 2,4 proc., a polski WIG20 – o 2,8 proc. Złoty stracił do euro 0,46 proc., do dolara – 0,58 proc. Najmocniej tracił do franka szwajcarskiego – 0,75 proc.
Czytaj także: Inwestorzy chcą zapomnieć o dzisiejszej sesji w Warszawie
Naszą giełdę ciągnęły mocno w dół m.in. akcje firm surowcowych (papiery KGHM traciły po południu 4 proc., a JSW spadały o 6,5 proc.) oraz banków. Na giełdach zagranicznych mocno spadały papiery koncernów górniczych, firm motoryzacyjnych, linii lotniczych i producentów dóbr luksusowych. Spółki z tych branż mogą bowiem najmocniej odczuć spowolnienie gospodarcze w Chinach, które znacząco pogłębić może epidemia koronawirusa (wirusa Wuhan). To właśnie obawy przed tym spowolnieniem sprawiły, że baryłka ropy gatunku Brent taniała w poniedziałek o 4 proc. i spadła poniżej 58 dol., do najniższego poziomu od października.
Skutki gospodarcze
W wyniku epidemii objęto blokadą komunikacyjną 15 miast, w których żyje łącznie 15 mln ludzi. Władze przedłużyły dni wolne związane z Nowym Rokiem Księżycowym do 2 lutego, by zatrzymać ludzi w domach. Chińskie giełdy otworzą się więc prawdopodobnie dopiero 3 lutego (parkiet w Hongkongu ma być otwarty już w środę). Z danych chińskiego resortu transportu wynika, że liczba podróżujących w pierwszy dzień Nowego Roku Księżycowego (25 stycznia) była niższa o 28,8 proc. niż rok wcześniej. Podróżujących koleją było o 41,5 proc. mniej niż przed rokiem.
– Koronawirus pojawił się prawdopodobnie w najgorszym momencie dla Chin. Nowy Rok Księżycowy jest tam największym wydarzeniem ekonomicznym, a w zeszłym roku wydano w czasie tych świąt około 150 mld dolarów. Konsekwencje ekonomiczne mogą więc być znaczne – uważa Jude Blanchette, analityk z amerykańskiego think tanku Center for Strategic and International Studies.