Korespondencja z Nowego Jorku
Osoby zajmujące te stanowiska albo zostały zwolnione, albo same zrezygnowały z powodu skandalu, w który zostały uwikłane, lub dlatego, że już nie chciały pełnić funkcji w administracji Trumpa. Były przewodniczący i zastępca sztabu wyborczego prezydenta, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego i osobisty prawnik Trumpa przyznali się do popełnienia przestępstw. Pod lupą śledczych są też kampania prezydenta, jego fundacja i imperium biznesowe.
Rzekomo w rozmowach ze współpracownikami Trump coraz częściej przyznaje, że czuje się „zupełnie opuszczony”, narzekając, że nie ma u jego boku ludzi oddanych. Bardzo znaczący był jego wpis na Twitterze z wigilijnego poniedziałku, w którym napisał „Siedzę sobie sam (jak palec) w Białym Domu”, i bardzo symboliczny weekend przed Bożym Narodzeniem, który spędził samotnie w Waszyngtonie.
Część problemu leży w tym, że Trump lubi polegać na własnym instynkcie i nie wierzy innym. „Decyzjami, które podejmuje w pojedynkę, bez konsultacji z doradcami, alienuje się od tych, którzy powinni być u jego boku” – stwierdza portal NBC News.
W niedawnym wystąpieniu Rex Tillerson, były sekretarz stanu, powiedział, że prezydent naciska na działania, które wykraczają poza jego kompetencje, i nie lubi, gdy ktoś mówi mu, że nie może czegoś zrobić. „Denerwuje się wszelkimi ograniczeniami i wyraża zazdrość autokratom takim jak Xi Jingping, który nie musi odpowiadać przed np. Rezerwą Federalną czy sądami” – powiedział Tillerson.